Archiwum 09 września 2016


wrz 09 2016 Co dzisiaj w piątek...
Komentarze: 0
Yes yes yes yes yes.... Yessss........YES! Wreszcie piątek, a bo co? Mamy 2 dni wolnego od szkółki, opijamy to starym winem? ^^

No, może jeszcze chwilkę tak poczekam na trunki, a już SZCZEGÓLNIE na stare wino - póki co, zostawiam to koneserom. A co dzisiaj było w Zespole....no, tych szkół? Oczywiście udzielę Wam odpowiedzi, boście spragnieni bowego materiału jak nie wiem.

Dla ciekawskich szkoła po skrócie nazywa się ZSEM... No więc, miałem jeden z trudniejszych dni w tygodniu. Dlaczego? Podam trzy powody. Niemiecki juz z rana, zadania z niemieckiego i dwie pod rząd lekcje niemieckiego.
 
Trzykrotnie przeze mnie odrzucony przedmiot, a co... Naprawdę nie podchodzi mi uczenie sie języka, którego nawet nie umieją uczyć. Wszak nie ogarniam połowy słów w takim tekście źródłowym, bo odpowiedniego słownictwa nie ma podanego na lekcji albo wypisanego w lokalnym słowniczku z podręcznika - musisz nadrabiać braki, ślęcząc przy Google Tłumaczu po godzinie dziennie, o ile nie wciągnie Cię reszta świata komputerowego. Mógłbym załapac ten niemiecki, ale zwyczajnie jak? Rzucać tak wędkę bez przynęty i liczyć na złowienie kolacji dla rodziny z biednymi dziećmi?

Jakos przeżyłem. Krótko się wypowiem i nie będę tego analizować dalej, bo myślenie o takich śmieciach źle mi działa na mój (no chyba) cenny mózg... Jeśli chodzi o dalsze lekcje, było różnie. Geografia, polski, matematyka, angielski, WOS. Skoro sie już żalę, to może dokończę temat.

Otóż, żótO. A tak serio - nie łapię się na humanistę. Zatem czułem (i to chyba czuje każdy, kto ma PGJ), że siedzenie na polaku i W(ł)OSie marnuje mój czas. Czasem tak ma sie i z resztą przedmiotów, ale z resztą nie było źle, a na razie mam się żalić... No, może utnę to faktem, iż mam jakies tam mało sensowne zadanie z Włosa, by wymyślić sytuację w stylu "Pan Analfabeta złamał jotę x/x/x w Statucie, do pana Dyrektora zgłasza się G. Imbus, który poczuł się urażony złamaniem tejże joty". To zgłoszenie ujmuję w skardze na papierze, rzekomo z kancelarii.

I na tym dość żalu.pl, teraz może coś z innej lekcji... No, pani geograf mnie zaskoczyła. Ma tyle humoru w sobie, że można by znaleźć dla niej miejsce na osobną notkę w tym blogu. Naprawdę lekko się odnosi do nas i do przedmiotu, wygląda na to, że jakoś załapię tą ich tam geografię! Świetnie nas rozumie i chce rozumieć. Robi rzekome hejty na nas (w tym dziś na mnie), zatem co minutę cała klasa rechocze jak drzewołazy. Bo co, czemu nie? Oj, jak dojdę do tych osiemnastu lat, musicie mi przypomnieć, bym wypił zdrowie tej nauczycielki! :D

Matematyka była, no... Nudna. Na przedmiocie, na którym umiem CAŁY materiał, z pewnością się przecież nudzę. Trochę logiki stosowanej i już rozumiesz, co mam na myśli. Zadali nam do tego jakieś nielogicznie łatwe zadania, przez co zmusili mnie do zmarnowania tak z 5ciu minut mojego życia na zużywanie paliwa do długopisu do bazgranie w zeszycie tego, co wiem. Kasę też nam tak kradną, bo wkładki do długiego wpisa kosztują. I zeszyty, i... I w ogóle tam sporo rzeczy.

Jak miałem skończyć narzekanie, to narzekłem nawet na matmę... A wszystko to dla Was. Żeby było gdzie zamieścić jakieś śmiesznie głupie teksty. :)

Może mam jeszcze ze dwie karty pracy (z geografki i bijologii) do kupienia za kasę, ale co mnie to. Chociaż w tej chwili niech to powiem. Co....Mnie.....I jeszcze To...Ewentualnie Obchodzi. Ale niech to powiem, żebym sobie pokazał, że umiem się odrąbać od tej rutyny choć na moment. Wam też zresztą zalecam... Jak was coś wkurza, typu "trzeba jeszcze bleblować", to powiedzcie sobie "a mam to gdzieś". Pomaga. Metoda sprawdzona, bez recepty, i oczywiście bez konieczności szperania w portmonetce po kredytową albo drobne.

A tak na koniec, nieźle sie bawiłem na angielskim. Sytuacja była taka: Otrzymałem status wywołanego do czytania zadania. Ostrzegłem, że mam mniej od reszty, bo owa reszta pisała po 5 angielskich zdań, tymczasem ja miałem jedno proste i jedno rozwinięte... Jak przeczytałem, usłyszałem stwierdzenie: "Faktycznie krótko. Nawet za." Potem krótkozdaniowe, mniej określone komentarze, że pani nakazała pięć zdań. To samo słyszałem w losowych odezwach klasy. W czym problem? Przeczytałem z zadania: "Zastosuj 3 przymiotniki z zadania jakiegos tam", a nie słyszałem, że pani zapragnęła więcej zdań w przyporządkowaniu na jednego ucznia. W każdym razie skwitowałem sytuację niewiedzy o ważnym fakcie słowami "Holy sh-t, how?!", po których dostałem śmiech z dookoła i pomniejszy ochrzan za słownictwo. Do następnego, koleżanki i kolesie! Nie zapomniejcie o wszechstonnej ocenie oddziału Ja w komentarzach, bo to bardzo motywuje oddział Ja do pracy! :D
janekkto1024 : :