Archiwum grudzień 2016


gru 08 2016 Na szybko coś zdziałam
Komentarze: 1

Nakazuję to docenic, bo pisałem bez planu, z rozmachu... A zresztą, nie rozkazuję, po co. :)

Witam po jakże długiej przerwie! Dzisiaj coś... bardziej w odcieniu przeżyć własnych. Bo jednak chwilę czasu było, żeby się coś mogło zdarzyć.

No, życie robi się już ciekawe. Święta nadchodzą bardzo powoli... A ja zagrałem Mikołajowca i przygotowałem coś dla mamy w jego imieniu (może nie tak jak by chciał, no ale cóż - mniej osób do obsłużenia = łatwiej dla grubaska). A ona i tak mnie częstuje cukierkami z paki... Serio...? A kurcze, co tam. Sprawdziłem, jak smakują, do tego już kilka razy! :D

Wczoraj (środa) miałem nadzwyczajowo dużo godzin na zastępstwach, równa się - trzy. Na pierwszej matmie odwiedził nas naprawdę specyficzny nauczyciel (wystrzegam się czegoś jak "głupi w swej odmienności"! wystrzegam się!)... Moja dziwna mowa w nawiasach jest uzasadniona - z takim usposobiemniem jeszcze się nie spotkałem. Rozwiązywaliśmy z nim parę zadań z matmy o udowadnianiu zadanych twierdzeń. Ciekawie mówił przy tym o tychże zadaniach, że "każdy umie wyliczyć, ale nie każdy umie wykombinować dalsze działania". I to jest racja. Wiem cos o tym, jako master w rachowaniu, bo TEN typ zadań przysparzał mi pewne trudności.

To jeszcze nie koniec! Pokazał on na mojej własnej skórze, co to znaczy być luźniakiem, heh! Poczułem ból samego siebie! Podchodzę do tablicy (z wywołania, rzecz jasna), chwytam gąbkę, mażę tablicę... A on wkaracza i pokazuje podobne działanie z dwiema gąbkami NARAZ. Uważa, że jak jest skuteczna metoda i korzyść (tudzież szybciej się maże), to czemu nie spróbować? Załapałem zaraz o co gra, i mazałem tablicę specyficznymi liniami. 15 sekund mazania, nie więcej!


A teraz najlepsze. Doszedł nam uczeń do klasy, a mnie się zdawało, że będę miał jeden numer w dzienniku dalej - z 29 na 30. Jak wcześniej napomniałem, otrzymałem powywołanie, więc pan wypytuje mnie o numer. Ja więc rzucam: "29 albo 30". A że Pytał mnie także o ocene z ostatniego sprawdzianu, której tym bardziej nie byłem pewien, wyrzucił na mnie bogatą w decybele mowę, iż nie jestem zdecydowany, skoro nawet nie znam swojego numeru. Tłumaczę się jak Google obcym językiem, staram się uzmysłowić, że łatwiej jest podać taką alternatywę panu niż podać zły numer, i tak dostałbym wówczas ochrzan o tych słowach. Ale co najlepsze, przy wyjściu z sali powiedział tak: "ten cały numer to pi**doła, a takimi śmieciami to się nie warto przejmować".

Za każdym razem przemawiał konkretnie i doskonale dobierał treść. Krótko mówiąc, jestem pod wrażeniem, że ktos taki dostał na tyle odwagi, by umieć być dziwnym w oczach społeczeństwa, bo po prostu innym, i czerpać szczęście ze swych osiągnięć każdego dnia. Naprawdę umie nauczyć. Piękna sprawa, jak takiego masz w szkole. :D

Sprawy bardziej przyziemne: przyszedłem na MAGISowe spotkanie, a tymczasem okazuje się, że jest odwołane... Wpadłem zaiste na czas. Za to, kolega, który też przyszedł, zaproponował wspólna grę w tenisa stołowego - ma swobodny dostęp (a wydaje mi się, że i kontrolę) do pomieszczenia na parterze zabudowań przykościelnych, tam jest on przechowywany. Jednego dnia odkryłem dwie rzeczy. Pierwsza to skill w pingpongu, wreszcie zacząłem odbijać sensownie piłeczkę (chyba kiedyś już pisałem tu podobny zwrot..? mniejsza :P). Wszystko dzięki temu kolesiowi, który mnie zaprosił do gry. Uczyłem się odbić z for- i backhandu poprzez pólkoliste, płynne ruchy. A uczyło sie dobrze, kolega bowiem ma specyficzny charakter, i generalnie sporo zdecydowania. ;)

A druga rzecz? JAK się uczyłem. Problem sprawiał mi właściwy serw, którego nie udawało mi sie wykonywać zaleconą techniką. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że olewałem zupełnie porady w tej kwestii. Spróbowałem dokładnie sie do nich przystosować, i nagle przeskoczyłem cały kamień milowy w podstawach panowania nad piłeczką... Doszło do mnie, że byłem doskonale naprowadzany do celu, tylko moja wola do działania nie była już taka doskonała. :PP A widzicie? człowiek się uczy całą dobę! (życie zresztą też) Nie tylko w szkole, ale także w czasie wolnym!

Wytrzymajcie jeszcze chwilkę, ja was błagam. Dosłownie jedna rzecz i już zamykam notkę. :P Mam ostatnio kłopot z popychaniem do przodu swoich zainteresowań. Wiecie, Blender, programowanie i te sprawy... Wszystko się shaltowało. Stoję. Wciągnęła mnie jakaś gierka MMORPG (nie taka RPGowa jak na reklamie piszą...), no i oczywiście nie wytrzymałem długo. Dziś w szkole chwyciłem swój zeszycik do planowania i otwarłem go na wolnej całkiem przestrzeni, na przerwie, w sali (bo nas wpuszczają do środka już na przerwie; jest 20-minutowa). Chwyciłem za ołówek, i... wyrysowałem parę sensownych stickmanów. Ten stoi, ten patrzy w góre, kolejny pod nogi... Tak mi zleciało do kilkunastu sztuk. W to weszła jeszcze chmurka z wykrzyknikiem wewnątrz, a ten znak miał jeszcze swój cień. Czyli bajerki.

No i co tu dalej opowiadać... Startuję na nowo, tym razem z grafiką! Wygląda na to, że mogę wyrobic sobie całkiem sprawną rękę do rysowania - a już mam postęp! Spróbuj - jeśli tylko w to wejdziesz, to na pewno tego dnia zrobisz coś, co cię zadowoli. Nauczysz się jakiegoś detalu, zrobisz ładną rzecz... ale cię to zadowoli. Jak się zaangażujesz. :D Takie wnioski z tej lekcji.

Teraz mogę ruszać do snu z lepsza miną na twarzy, heh... Do zobaczenia! Żyjcie śmiało, bo czasu jest po prostu mało! :D

janekkto1024 : :