Komentarze: 0
...ile to już czasu? Eh, nie liczę i dobrze sie bawię, a wy płaczecie, bo nie znajdujecie u mnie choćby krzty motywacji (zero mnie obchodzi, czy tak się pisze "krzta"). Co więc ująć?
No... Najpierw kondolencje do wszystkich kolegów (i nie-kolegów), bowiem nadszedł czas szkolenia. Bogu dziękować, bowiem złączyli podstawówę z gimnazjonem i macie w szkoleniu podstawowym jeden rok zrzucony z ciężarów edukacji. Ale jednak... Szkoła znowu będzie sie działa, co nie jest nam ewidentnie na rękę. No przecież za dużo kucia żelaza humanistyczno-ścisłego, a nauka wkurza i wkoguci jednocześnie, że prawie wytrzymać nie można. Oby was nie doprowadzili do depresji, tego Wam życzę tyle razy, ile to możliwe.
W sprawie dorosłych, to im dobrze że są bez szkoły, ale też mają swoje szkoły własne, oraz przełożonych (nie kremem) w swojej tzw. pracy, więc odrobinke mnie również rozumieją. Nie maja tak, że leci im kasa z nieba, tylko na nią pracują w pocie nie tylko czoła. Więc i im ciutkę tych kondolencji przeznaczam.
Cos bardziej treściwego? Otóż, żótO.
Taki troll*, bawię sie lustrowaniem... Otóż (teraz serio!), wpasowuję sie w otoczenie najlepszej szkoły w Polsce. I przyznaję, że oni bardzo ułatwia mi średnioszkolny survival swoim charakterem, luźnym podejściem, a zarazem konsekwencją do siebie samych i zrównoważeniem (rzecz jasna nie są idealni i perfektino, po prostu nie są takimi szaleńcami jak ta gimbaza). Łatwo sie jednak domysleć, że i oni (a ja wciąż tak samo mam) posiadają PGJ, jeśli nie pamiętacie - Prawdziwe Gimbusowe Ja. Jawi sie ono w domu, gdzie reszta dnia staje się wysokiej jakości ekranem kompa. No i doliczmy, że PGJ to totalny leń, i robi wszystko, by nie robić (tak tak, z nim to wszystko jest możliwe!) i rozjusza rodziców, choć tego nie spostrzega (bo po co, przecież spostrzeganie, i to takich głupot, to robienie czegoś!). Nie ma ideałów i perfekcjonów, są tylko dwa typy ludzi: nieidealni i gimbaza. Ale uwagaga (ummyślnie)! Nie mówię że gimbaza to tylko młodzi! No właśnie.
PGJ nie jest skończonym chamem. Ma ze sobą trochę luzu w duszy, zawsze zrobi Ci miejsce, żeby odpalić kolesiowi jakiś śmieszny tekst - choćby odrobinę lolski, ale jednak. I tym zbiera fanów jego wrogów (czyli wrogów), bo im się nie podoba ten styl, ale też rozprzestrzenia ten luz po otoczeniu i sprawia innym luz w życiu, bo i ich uśpiony dotychczas PGJ doznaje aktywacji siebie. I dzięki tamkiemu "głupiemu" gimbusowi galowy i do szpiku kości grzeczny człowiek staje sie luźnym, starszym gimbusem, a taki to już nie fajczy nałogowo, nie słucha strzelających dźwiękami raperów (jak inaczej a kreatywnie to nazwać...), a jest nastawiony do życia jak piórko, bo lekko. Nie spina sie tak ciągle, mimo że mu sie czasem wyrywa, bo tak właściwie to najgłębsze czeluście duszy mają faktyczny luz. To jest to. Luz jest dobry, i nawet Bóg to przyzna. Bóg sie przecież nie spina, jak narobisz śmieci, a nawet pomoże ci je wysprzątać.
A jak ja byłem luźny w szkółce? No, najpierw, to zorganizowali takie spotkanko 30 sierpnia, dla uczniów, z wychowankami szkolnymi, żeby ustalic pierwsze sprawy techniczne i nie tylko - po prostu się zobaczyć. Uwaga, tu zacznę zdanie tak, jak się to zapewne nie podoba polonistom. A więc dziewczynę wyznaczoną do pomocy w organizacji i zbieraniu papierów nazwałem "bazą danych" (nie zraziła się!!), słysząc, że za dobrą frekwencje skrócą nam lekcje w 2giej klasie powiedziałem "no to lepiej mi dopomóżcie", i w ogólnym nazwaniu tegoż faktu zachowywałem sie luźnie. A cała klasa, włącznie z wychowawczynią, była również luźna, bo wielu sie śmiało i nikt się nie zrażał i okazywał powagę! I za taki charakterek naszej pani wychowanek, mam zaszczyt złożyć jej spore, oficjalne uznanie. Takich ludzi świat potrzebuje!
A w kwestii tej nagrody za frekwencję, szkoła nagradza klasę 1sza z najwyższą frekwencją z roku. Czym? Lekcjami trwającymi tylko do południa! A przecietnie mamy siedzieć do godziny 15tej! Jest różnica? Jako dobry matematyk, powiem że jest różnica, i to nieskromna!
Czujecie się zagadani? xxDD No i jescze dochodzi do tego dzień dzisiejszy, pierwszy dzien września (feralny, powiem prosto z bloga), kiedy to robiłem uśmiechy ludziom przy zbiórce porannej pod budynkiem (słowo "szkoła" w naszym slangu jest w jednej dziesiątej jak przekleństwo), czyli robiłem luz. No niestety, drogi PGJ, robiłem; ale sie opłaciło. I teraz jestem innym, dziwnym ciutkę chłopkiem, co jednak zyskuje sukces, bo robi wszystkim na złość luzem (na złość to tylko na początku, później to nawet uszczęśliwia!). Warto? Warto. Kropka:.
Nic, tylko działać ludziom na luz... Spróbujcie, serio. Opowiedzieć coś znikąd, ujmować tematy w głupi sposób (moja taktyka)... Jeśli nie zapomnicie tylko o tym, co najważniejsze i zwyczajnie nie warte chichów, daleko zajdziecie! Luz z wami!
*troll - to dosyć szek\rokie pojęcie, cos jakby wredny żart. Dobry troll jest sprytny, wyrafinowany, i faktycznie jest się jak posmiać.