Komentarze: 0
Już wszystko gra! Tę notkę poświęcam na krótki i męski, czyli prostolinijny, konkretny i prosty z mostu (czy tam prosto z mostu) opis obecnej sytuacji życiowej.
Otóż: moje spotkanie świętości chrześcijańskiej (dobra już, MAGIS mam na myśli :P), tak jak przewidywałem nie obyło się wczoraj, tak jak by się wydawało, acz nastąpi dopiero za tydzień (czwartek), zatem z tym całym zadaniem jeszcze trza się nieco pomęczyć. Wkrótce przyda mi się prawdopodobnie przyłożyć do tego zadania, brakuje mi bowiem oczekiwanych wciąż efektów. Pora ruszyć czteroliterówkę! Cóż, życzcie mi powodzenia, heh! :)
Następnie referat z geografii. No tak, zapomniałem o urządzeniu-długopisie (eeee, chyba nie wszyscy znają angielski aby to rozszyfrować, uprzedzę więc że mowa o pendrivie) w dniu prezentowania... Ale, raz: nie padło na mnie, dwa: jak zobaczyłem przykładową pracę obejmującą wszelkie warunki geogeraficzne, wypuściłem na świat źródło rzeki Zmiana-Tematu-Pracy-Domowej. Innymi słowy, zastanawiam się nad rozszerzeniem mojej niewielkiej pracy o warunki klimatyczne Rzymu itede.
Kwestia egzaminu religijnego przed bierzmowaniem... Jakiego egzaminu? To była tylko jakaś odpowiedź ucznia z podstawczaka, tyle że na galowo! Tak jest, kazali nam nauczyć się odpowiedzi na jakieś 240 pytań, aby dać każdemu CO NAJWYŻEJ trzy. Wątpliwy był nawet czas trwania egzaminu, miał bowiem trwać minut czterdzieści pięć, zatem dla dokładnej odpowiedzi przypadało dwie minuty na głowę, może parę tam sekund na odejście wymaglowanego i przywołanie następnego. Krótko mówiąc, było za mało czasu na pytanie każdego z osobna. Nieźle, co? :D
Dobra, pora teraz na aktualności, bo nie przepadam za historią... Dzisiaj zanotowałem słowa prostej rozprawki z polskiego. Wielkie, mi co, bez trudu znalazłem trzy argumenty, co rzadko się zdarza. No, może trochę ciężko było je rozwinąć. No i mamy dodatkową lekturę, "Balladynę" Słowackiego, taką tragedię w pięciu aktach. Po ładnych paru dniach oczekiwania o spostrzegłszy, że omawianie zaczyna się już w poniedziałek, uznałem, że lepiej użyć internetu i rozpocząć czytanie online! Przyjąłem dość skuteczną, jak się wkrótce okazało, taktykę, to znaczy przeczytałem najpierw krótkie streszczenie, aby złapać główną myśl utworu i ułatwić sobie czytanie. No i zamierzam skończyć w sobotę. Może się uda, skoro mam jakieś jedną do trzech części przeczytaną...
Akcja rozwija się, adrenalina płynie w krwi, a wy czekacie tylko ze mną na rozwój wydarzeń z popcornem w dłoni. Na próżno, nie spojrzę w przyszłość, aby od razu wam napisać o rozwiązaniu akcji, zatem czekajcie... Miłego dnia! (deńka!)