Komentarze: 0
Weekend! Koniec tygodnia. End of the week.Woche Ende (czy jakoś tak, miało być po niemiecku). Krótko mówiąc - najszczęśliwszy po wakacjach okres wypoczynku oraz trzepania klawiaturą i systemem WASD (o co chodzi domyślcie się sami :P) aby poruszać wirtualną postacią. Nic, tylko trzymać pod ustami źdżbło trawy...
Zaraz, moment, chwila, minutkę. Dziś piątek. A szkoła?
No tak, za bardzo się rozpłynąłem...
A jednak PGJ jest czasem chamskie i dla przeciętnego gimbusa. Kto by pomyślał?
No dobra, chyba się zrobiło odrobinkę nudno i beztematycznie, więc może podkręcę tempo... Mama wyjeżdża na rekolekcje. Znika z naszego życia na całe dzisiejsze popołudnie (wyjechała coś koło tej pory), a pierwsze lamenty mnie i Taty (Mama jest osobą przeciętną na swą płeć i nie zawsze nasza męska strona lubi sytuacje z nią związane) zaczną się w niedzielę rano. Rodzice są przydatni do życia, ale jak na razie na mojej twarzy może się wymalować przyjemny, niepozorny uśmiech. W szkole jedyna EPICZNA nowość to pierogi ze śliwą (serio, z zewnątrz są trochę fioletowe) zapodane przez ludzi ze specjalizacji "kucharza stołówkowego" czy coś tam (mój wymysł). Zdawało mi się, że moja hemoglobina zacznie po nich śpiewać "Szła dzieweczka do laseczka", co przy mocniejszym efekcie odbiłoby się na moim głosie, a tu - danie ocukrowane. Nie narzekam na dania sacharozą wsypane, jednakże nie spiłem się żarciem. Mit obalony!
Chyba jeszcze nie wspomniałem, że chodzę w piątki na koło matematyczne (PGJ: Drewniaku, porąbało Cię?!?!?), zatem wspominam teraz. Zeszły tydzień skupiłem na obliczaniu niektórych paskudnych wyrażeń z pomocą wzorów na obcięte rozplenianie ( no co ;) chodzi o skrócone mnożenie), a dziś zająłem się rozwiązywaniem węzłów równań i nierówności (naprawdę mi nie wstyd że to piszę), które zawierają wartość bezwzględną. Wygląda ona tak:
2=2 -5=5 --8=-8 -9=-9
Czy już wszystko jasne? To nic trudnego - no chyba że się zacznie wtrącać niewiadomą miedzy tę linię aby się zrobiła nierówność czy równanie:
8x-5=90 9<2(3x) INNE...
Gorzej, gimby? Z tym pierwszym idzie jeszcze se poradzić, ale to drugie - nawet mnie, matematycznego mózga, zacina przy myśleniu. Ale mimo wszystko, z pewnością warto chodzić na kółko. Powód jest prozaiczny: 75% frekwencji na kole i wlepione w świadectwo. Warto? NO PEWNIE!!!
Z grubsza to tyle. Możecie se poczytać:
Kilku pracowników zapaliło przy pracy. Wszedł szef, a widząc sytuację, głośno powiedział:
- Tyle razy już wam mówiłem: nie palić w czasie pracy!!!
Ktoś z załogi tak odpowiedział:
- Że niby kto pracuje?
TŁUMACZENIE: Kiedy pracownicy palą, to de facto nie pracują, więc nie łamią zakazu...
Postscriptum - znam sporo kawałów i zbieram je w prywatnym dokumencie. Może suchary, ale część ludzi raczej nie zna, co?