Komentarze: 0
Ooooo... Stały się ostatnio rzeczy nieopisane. A więc będą opisane - w końcu po to jest ten blog, tak.?
No cóż... To "ooo" które dodałem na początku, świadczy o niemiłym wydarzeniu w szkole (łatwo kojarzący zapewne się domyślili). Wspaniała ta sensacja, która niestety nie obiegła okręgu Gimnazjum, nadarzyła się wczoraj, za czasów przerwy między naukami fizycznymi (no dobra, WFami). Występują tutaj Karol (mały spryciarz spoza naszej klasy 2a, bo on jest z 2c) oraz Pastey (z naszej klasy, to pseudonim takiego chłopaka). Część chłopców z A była w szatni, ale czterech (w tym Pastey) zostało na zewnątrz tej szatni. I wtedy Karol wstąpił do szatni chłopaków. Pastey, zapewne dla głupawego śmiechu (właściwego tylko Nam), oparł się bezstresowo o drzwi wejściowe przebieralni (żeby już nie powtarzać), zagryzając kołaczka z cebulką. Po chwili ktoś próbował wyjść z szatni i napotkał opór, wykonany z zatrzymywacza drzwi Pastey-2100, typu opieranego. Efekt był chyba jasny: następowały stuknięcia w drzwi, jedno za drugim, drugie za trzecim, 10te za 11tym (PGJ każe mi skrócić zapis :P). Poradziłem opieraczowi, aby poczekał na kilka uderzeń i usunął się w chwili kolejnego, aby łatwo sprawdzić, "kto tam". Ale ten nagle się usunął i obejrzał się. Wyobraźcie sobie teraz drzwi bez zamocowanego dolnego zawiasu, które zostały na górnym!!!! W efekcie się schyliły. A z szatni wyszedł prawie triumfalnie Karol, w niebieskim dresie, jak gdyby nigdy nic. Wciąż byłem w pobliżu, więc zgłosiłem miejscowego WFistę o incydencie. Ten zaraz zatrzymał Karola, który upierał się, że to ja zrąbałem drzwi. Ale ja mu nie ufałem i zakładam że nikt nie chciałby mu uwierzyć, jako że ja zostałem NA ZEWNĄTRZ szatni. HE HE HE!
Oczywiście WFista na zaraz zaprosił kilku kolegów (w naszej postaci), aby pomogli przytrzymać drzwi. W ciągu kilku minut udało się je przymocować. I z usterki nie został najdrobniejszy ślad!
Jako miejscowy ośmieszany nieraz słyszałem drwiny śmietanki chłopskiej, ale mnie to obchodzi tyle co wielkość guzika od koszuli Murzyna po drugiej stronie globu. Albo kolor śniegu w zeszłej zimie.
Cóż... Może jednak kolor śniegu jest nieco, odrobinkę i szczyptę istotny...