Nudna rzeczywistość, czyli BEZUŻYTECZNE...
Komentarze: 1
Tak, jestem przeciwko plotkowaniu, bo po co rozsyłać tyle kłamsteweczek, skoro i tak się z nich wyzbiera jedno większe kłamstwo?
No tak, nie tutaj tematyka... Nie wiem za bardzo, co tu tym razem umiejscowić. Myślałem o opisie gry, takim jak w notce o The Settlers VI, ale to może innym razem. Coś wyzbieram.
Na przykład to... Dzisiaj mieliśmy drugie już zajęcia z kulinariów, na lekcji zajęć technicznych, czyli zużywaliśmy bez większego sensu owoce pracy ludzi w pocie czoła, które i tak jeszcze muszą być opryskiwane ku umożliwieniu życia producentom... No bo zwyczajnie pożeraliśmy nasze drobne dania po ocenieniu. Dwa tygodnie temu (tydzień temu nie, bo mieliśmy pewne takie wyjście w teatr(zyk), nie pamiętam nazwy przedstawienia) wykonywaliśmy "kanapki ozdobne", innymi słowy należało pokazać, iż się umie przygotować coś efektOwnego, acz nie zawsze efektYwnego, zaś dzisiaj sałatkę warzywną. A w kolejne zajęcia jeden z uczniów (o ile dobrze pamiętam, to on tak lubiał gotować :D) ma przynieść opiekacz, aby móc przygotować jakieś tosty z serem czy wędliną. Oczywiście, jak już napomniałem, wszystko wkrótce zostanie zutylizowane w energie, zresztą ekskluzywnie, bo wstępnie zębami i zasadniczo w żołądku. Wydaje mi się, że te zajęcia mają niezbyt duży sens. Cóż, ma to i swoje zalety - kinestetycy, czyli wolący uczyć się bardziej poprzez gry czy "ingerowanie w coś", mogą pouczyć się zasad higieny albo BHP. Tylko po co... Każdy wie, że pierwsza zasada tego BHP to "nie dać się pociąć albo uszkodzić sobie i innym". Ja tę zasadę osobiście uważam za jednocześnie pierwszą i ostatnią w każdym kodeksie BeHaPe.
Lekcja religii też była dzisiaj dość szczególna, bowiem ksiądz zezwolił nam skierować do niego anonimowe pytania na kartkach. Kryteria - proste: jakieś wątpliwe kwestie o wierze. Były dość różne, choć momentami pojawiały się tu raczej tłumaczenia tematów świeckich na język religijny, jak "czy Bóg stworzył, poza ludźmi, inne istoty inteligentne" (niedokładny cytat, więc mi się nie burzyć, znajomi). Były również rzeczy bardziej szczegółowe, na przykład o terminy odpustów zupełnych (różne, dla każdej parafii), ITeDe. Dowiedziałem się również (taak, dowiedziałem), że jakiś tam lęk przed Spowiedzią Świętą jest dla nas nieodzowny, może nieprzesadny, ale jakiś musi być. Osobiście nazwałbym to skruchą, żalem. Tak tylko. :D
No już dosyć, bo zanudzę... Myślę, że nadrobiłem odrobinkę normę uśmiechu na notkę, bo reszta miała go chyba mało... Zresztą, nazwa nie zawsze ma sugerować, iż będzie rechotanie, śmiech i setka za setką aaaż do raaana, zatem... ;) Miło więc zapewne było, miło się pisało, i... niemiło się z wami pożegnało. I z napięciem jakże wysokim na rozwój wydarzeń oczekiwało. :)
Dodaj komentarz