lis 05 2016

Kiedy nie masz co robić i nagle masz wenę...


Komentarze: 0
No właśnie. Pograłem dziś już w masę gierek, zbliż się wieczór, więc może powiem coś o ostatnich (jak zawsze!) pochrzanionych czasach, kiedy żyję. No bo jest nuda, czyli tzw. lipa - nic innego mi na tym świecie nie zostało, nawet oczy już czerwone są, jest tylko wena.

Generalnie to doświadczam wojny z samym sobą na polu Elektryczno-Mechanicznym, znaczy się na polu nauki w szkole. Ostatnio na przykład powtarzałem byle jakie pojęcia (bo konkretnie nam niczego nie wskazali, więc się w połowie domyślałem), bo zapowiedziany został sprawdzian z WOSu. Z każdą pałą ryzykuję guza od rodziców, zatem nie zamierzałem ryzykować. I wiecie co? Udało mi się złapać serię pojęć z dziesięć razy lepiej niż mam normalnie, bo otworzyłem Notatnik i zacząłem w miarę własnymi słowami wpisywać pojęcia i skróty i rozwijać to wszystko, definiować ITeDe. Zwyciężyłem więc bitwę pod Płatem Czołowym i wywnioskowałem, że jest to dobry sposób na zapamiętywanie... Ale ostatecznie sprawdzianu nie było. G.R.R. Może nie byłem przygotowany genialnie (eee, nie mówiłem że wkułem na blaszkę!), no ale chcę mieć to kupsko za sobą, bo znowu w nie potem mogę wdepnąć. A tak to patrzyłem choć trochę pod nogi i mogłem je bez problemu obejść.

Jeśli chodzi o kwestie nie bardzo co do nauki, to denerwuje mnie ILOŚĆ tej nauki (znowu jednak wracam do tematu). Dlaczego? Bo ta fatyga zabiera mi cenny czas, który jakże chętnie bym spożytkował na coś bardziej użytecznego niż kierowanie patrzał na blat z kredą czy jakiś tam tekst w podręczniku. Jak choćby w domu. To tam mogę robić to, co lubię, czyli robić głupoty w Blenderze i pisać przemyślane (nie)głupoty w C++ albo innym może języku, bo TO mnie kręci. No cóż, nie dość, że życie, to jeszcze życie... Będę bardziej zapychał terminarz i przestał sobie zawracać głowę tym przesadnie.

Ano właśnie, terminarz... Niby to jestem chłopak, ale zagrałem po żeńsku - chwyciłem jeden ze swoich nieużywanych zeszytów K60 Kratka i rozrysowałem w nim parę poszczególnych dni - z tym że odpowiednio korzystam z ołówka i mażę kwestie przeszłe, by zaoszczędzić na miejscu. Teraz noszę go z sobą nawet do szkoły i zapisuję doń rzeczy, których naprawdę nie mogę przepuścić z jednego ucha do drugiego bez kontroli trzeźwości - sprawdziany, prace, plany na naukę, i oczywiście na odwrocie notatki o ByleCzym, jak to przystało na dobrego gimbusa, wpychającego przerwę w lekcje. Czyli na wypadek jakby mi się lekcja znudziła. :PP A tak serio, to ten pomysł dobrze współgra z moim skillem w zapamiętywaniu przez bazgrolenie.

Pomijając, że zaznaczyłem tam najbardziej znienawidzone przedmioty szkolne w poszczególnych dniach... Nie pokażcie tego przypadkiem jakiemu uczycielowi w szkółce, plys... No i pomijając, że już wspomniałem o terminarzu. Macie extension do wiedzy o nim. ;)

Mam nadzieję, że tym razem dałem z siebie nieco więcej i uporządkowałem swoją wypowiedź jak należy. Oby się Wam przyjemnie czytało! I piszcie by zapamiętać, taki morał z mojej notki! xD Na razie!
 
Kurczę to ja napisałem coś takiego, bo mi się nudziło... Jejuśki.
janekkto1024 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz