Najnowsze wpisy, strona 7


wrz 12 2014 O Settlers 6, czyli jak sobie pooszukiwać......
Komentarze: 3

 

Nie myślałem, co dzisiaj (czy naprawdę kiedykolwiek) wpiszę. Ale mogę Wam też przedstawić swą  wiedzę na temat gier. To chyba nawet nienajgorszy pomysł... Może ściągnę tutaj jeszcze paru maniaków gier komputerowych?

Niech za przykład posłuży mi jedna z tych nadzwyczajnych strategii ekonomicznych z serii The Settlers, wersja szósta, zwana inaczej The Settlers: Narodziny Imperium. To taka piękna gierka, w której budujesz domki, robisz swoim uśmiechy, bogacisz się, podajesz rękę kolegom, a czasem także spuszczasz im w pier...niki (dobrze, że zdążyłem ugryźć się w język). Zaczyna się z zamkiem, magazynem, rynkiem i katedrą (w piewszej misji, bo treningowej, katedry nie ma). Jak któryś z nich będzie kaputt, to TY też będziesz kaputt. Na tych budynkach nie zarabiasz, więc może postaw coś na ziemi. Poszukaj wózka po prawej ekranu i otwórz menu. Wybierz przycisk z balami drewna, tj. chatkę drwala, i palnij ją gdzieś na ziemi, byle blisko drzew. Powiedzą Wam wszystko w tutorialu (część treningowa), ale ja też mówię. Przyda się jeszcze (najczęściej) kanciapa dla myśliwego przy zwierzakach (mają oznaczenie sarny) i dla rzeźnika (tego należy, jak każdy inny budynek miejski, umieścić blisko magazynu, przy drodze). Z tego można zarabiać i przetrwać. A więcej się dowiesz, jak więcej tam narobisz ruchu. Pobudujesz niemało, poulepszasz budynki jak zechcesz i awansujesz se rycerzem na wyższy stopień. To znaczy margrabiego, jak byłeś rycerzem czy margrabiny jak się było damą.

I tak dalej. Over and over. Et caetera. Jak kto woli, bo demokracja. Ale to chyba dla większości wprawnych graczy to były głupstewka. Czas na fakt nieco ważniejszy: jak zarobić na WYSOKICH podatkach, nie wkurzając ludzi, a nawet ich ciesząc?!?!!?

Dobra. To wymaga stopnia hrabiego/hrabiny (czwartego z siedmiu), bo wtedy masz prawo do zmiany podatków. Poczekaj, aż podatnicy wrócą z obecnego zbierania. Teraz podrzuć podatki w górę, w menu zamku. Zauważ, że podczas zbierania znikają wszystkie czerwone i/lub zielone chmurki na górze po lewej, pod paskiem reputacji pokazujące, z jakich powodów się ona zmieniała, a po tym, jak ostatni koń zawita w zamku, pojawiają się znowu, czasem inne. Wróćmy do naszej sytuacji. Po chwili oczekiwania twoi koleżcy od Mamony wylezą z zamku z zadaniem wylizania złotych zapasów mieszkańców z każdego zakamarka. a teraz ważne: ZANIM podatnicy wrócą ze żniwem, musisz zniżyć podatki do zera. Wówczas wpływy zmienią się zgodnie z wysokim ustawieniem, a reputacja ludzi wzrośnie, zgodnie z obecnym ustawieniem na zerze. Co więcej, możesz powtarzać ten proces tak często jak zechcesz: kiedy ostatni podatnik wróci do zamku z pełnym worem, znowu palnij podatkami spoza skali! A jak koledzy wyjdą, zniż je. Jak ostatni kolega wróci, ponownie nakaż pełną zbiórkę kapsli wartościowych. Skarbiec na maksa, ludzie mają dziury w kieszeniach, a uśmiechają się jakby mieli "proszę", "dziękuję" i "przepraszam" w owych kieszeniach. Czy to nie magiczne?!?! No pewnie że tak! W piątej odsłonie zbiera się VAT co dwie minuty, bezpośrednio, więc tam już nie jest tak pięknie. Ale o tym innym razem.

Jeszcze mała wskazówka. Budując umocnienia, postaraj się (jak nie zabraknie ci kamienia) stawiać mur tak, aby cofnąć bramę trochę do wewnątrz:

MURMURMURMUR                        MURMURMURMUR

                         MUR                        MUR

                         MUR B R A M A MUR

To najskuteczniejsza metoda na ataki taranem. Jeśli dodasz katapulty na wieże, to system stanie się niezwykle skuteczny: taran musi przejechać większy dystans ku bramie!

Inną metodą na odparcie oblężenia jest użycie wież oblężniczych z łucznikami przy murze. Muszą się one znaleźć jak najbliżej muru, ale wciąż wewnątrz.

Niestety, cała ta zabawa z wieżyczkami ma jedną wadę: aby móc zbudować w warsztacie coś takiego, potrzebna jest godność markiza - aż piąta spośród siedmiu dostępnych. Na przygotowanie katapult na wieżach muru potrzeba na szczęście tylko być hrabią, czyli mieć czwartą godność z siedmiu.

No i są jeszcze kamienne pułapki, stawiane pod bramą, przydatne na ataki taranem, też wymagany hrabia. Sam ją uruchamiasz, jak samochodzik podjedzie. On ci zapuka, a ty zamiast powiedzieć "kto tam", spuścisz mu kubeł zimnych kamieni na głowę i odprawisz ze słowami "miłego rozpadania się"!

No. To gdzieś tyle na temat wiedzy o tym świecie, pomijając to, jak buduję miasto. Nie podoba mi się tu jednak pewna rzecz: W The Settlers: Narodziny Imperium nie możesz zbudować imperium na jednej mapie! Pisząc to, mam na myśli ograniczenie ilości osadników, we wcześniejszych seriach nie było bowiem takich ograniczeń. Może piąta wersja miała ograniczenie w postaci wolnych miejsc na ośrodki wiejskie, ale jak na razie to bez związku.

Aha, i jeszcze jedno: kiedy napisałem "pisząc", już wiedziałem, że piszę imiesłów przysłówkowy współczesny, ale jeszcze poruszę ten temat. A jak na razie:

Adios Los Blogos!!!

janekkto1024 : : gra  
wrz 07 2014 Jakoś się przeżyje...
Komentarze: 0

Dzisiejszy dzień nie zaczął się dla mnie wspaniale. Trochę brakło mi humoru i szczęścia. A szkoda... Pogadałem z siostrą. Uznała, że nie powinienem opierać się na innych, tylko się oceniać, ograniczając się do siebie. I wiecie co? Chyba podziałało. Widzicie? Mały błąd czyni wielkie cuda. Zło jest dobrem!

EJ, MOMENT!!! Zło jest dobrem?

Nie no, to się przecież wyklucza...

wrz 06 2014 Czego znowu, szkoło?!?!
Komentarze: 0

Wiem, że tutejsi Czytelnicy wolą rechotać, ale teraz zapiszę tu coś o aktualnościach ze szkoły. Pewnie to trochę głupie zważywszy na PGJ (co to za skrót, zobaczysz w poprzedniej notce lub na tytule), ale - nie chcę się nudzić i wykorzystać nadany mi przez Niego czas. Tak więc, mam w szkole paru nowych nauczycieli:

Numero uno - Pan Dariusz, nie pamiętam nazwiska, magister od fizyki. Wygląda na osobę bez stresu i z luzem - przynajmniej takie JA mam zdanie, nie zwracam uwagi na ewentualne tajemnice, które mógłby ukrywać. Zresztą napotkałem go niedawno na JEDNEJ lekcji fizyki, może czasem na korytarzu. Trochę brakuje tutaj kontaktów czy znajomości, nie? Tak czy inaczej, łatwo chyba będzie przetrwać pod jego okiem. co dalej, już moment:

Number two - Agnieszka Michalik (chyba) - nauczycielka matematyki. Ta zmiana nie wydaje mi się pozytywna - poprzednia pani o nazwisku Anna Król może miała w sobie coś z tego nazwiska (tzn. rządzić się), ale była kimś porządnym i łatwo było wyzbierać dobrą ocenę. Poza tym, tak jak lubię (:D), tłumaczyła wszystko wykładowczo (no nie, błagam, ja nie mogę tego lubięć, to się wyklucza!). A nowa pani chce wszystkich dostosować, robi ulgi itd. itd. itd... Może mnie to cosik tam pomoże, ale jej wymagania na początek roku związane z powiększonym ACzterowym zeszytem wszystkim sprawi trochę bólu, nawet mnie. W końcu PGJ wciąż się do mnie odzywa... Ale my tu gg (słoneczko), a już zapominam o ostatniej zmianie.

Numer trzy (nareszcie po polsku :P) - pani Pawnik, uczy angielskiego. To już nie wyniszcza nas tak bardzo, bo wcześniej uczyła słabszą grupę naszej klasy (rok temu mieliśmy podział, bo było mnóstwo smarkaczy), więc nie powinno to ludziom z PGJ sprawiać kłopotów. Dużo się nie zmieniło w kwestii sposobu prowadzenia zajęć. I tyle dobrze bo jestem normalnym homo sapiens i wolę się przyzwyczajać, a nie robić rewolucję [i tak jak na razie brakuje mi wojska :)))))))].

Życie jak na razie jest znośne. Poza tym że z czasem poddadzą nas obróbce w celu wydobycia substancji Pana Tadeusza. Niestety - musimy oddawać próbki przez cały czas. Z matematyki, muzyki, języka szwabskiego[;)], fizyki, chemii, geografii, w końcu i biologii...

Cóż, jak na razie tylko jeden pomysł na pokrzepienie serc:

To jest życie. Ale jeszcze się stąd wyrwiecie, w końcu edukacja to bezsens!!!!!

Dziękuję.

wrz 03 2014 Zmiana nazwy!!!
Komentarze: 0

Mój blog nie nazywa się już blog-o-czyms, tylko zycie-i-zycie. Ostrzegam Was wszystkich, krótko i na temat. Sorka za utrudnienia [wciąż jestem gimbus, pamiętać! ;)] i miłego czytania!

 

wrz 02 2014 Plaga szkolna kołem się (PIK) toczy ;/
Komentarze: 0

No i w końcu... Nie ma porządnego gimbusa (no, może oprócz pierwszaków) który nie znałby tego okropnego dla siebie i wspaniałego dla plecaka (bo się wreszcie nażre, w końcu od 2 miesięcy nie miał podręczników w tych wielgachnych ustach) uczucia powrotu do budy i tej samej paplaniny na rozpoczęciu. I ja trochę to odczułem. No ale - jakoś trzeba być optymistą i to przetrwać jak ten twardziel. W końcu, dzięki temu wydarzeniu wróciła mi wena. No nie? Oczywiście NIE zapominam także o moim Prawdziwym Gimbusowym Ja (PGJ) i przyznaję, że szkoła nie jest czymś pozytywnym. Z całą szczerością, moi starsi (jeśli są) Czytelnicy, w tej całej zbieraninie lasek, chamów i moresów nie ma szans dla normalnego singla, który nie ma zwyczaju ćpac i fajczyć co wieczór [znam trochę gwarę gimnazjalną, taki jestem aniołek :)))] jak ja. Singiel - znaczy się że NIE szukam dziewczyny. Tak to wygląda. Z góry, choć trochę także i z dołu, bo z piekła!!! >:)

I to nie tylko TROCHĘ...

sie 26 2014 Wielka tajemnica śmiechu
Komentarze: 0

No tak...Trochę mi się zapomniało z pisaniem, no ale - powracam w wielkim stylu! Nawet jeśli piszę tyle co po śniadaniu okruchów chleba. Ale do rzeczy. Zapomniałem dopisać, że znam całkiem sporo kawałów. A to dzięki różnym źródłom, w tym znajomym i rodzinie. Abyście mogli trochę porechotać lub najwyżej przypomnieć sobie, jakie jaja były w jakimś tam kawale, przysłużę się przykładem:

Lata 70-te. Malinowski włącza adapter, zakłada mu słuchawki na uszy, puszcza bajkę z winylowej płyty i idzie do salonu oglądać mecz w TV. Trzy minuty później, tata słyszy odgłosy z pokoju syna. Ignoruje. Minutę później słyszy już głośne dudnienie z pokoju młodego. Wreszcie idzie do pokoju malca. Ten wali głową w ścianę, mówiąc:
- Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! Chcę!
Tata ściąga młodemu słuchawki z uszu i sobie je zakłada. Oto co usłyszał:
- Chcesz, opowiem ci bajeczkę...
- Chcesz, opowiem ci bajeczkę...
- Chcesz, opowiem ci bajeczkę...
- Chcesz, opowiem ci bajeczkę...

;PPPP

sie 20 2014 Wyprofilowany!
Komentarze: 0

Wczoraj się naprawdę zaczęło. Przewiduję, że z tłuszczy Czytelników gimbusy będą narzekać, zaś starsi narzekać na moje nałogi. Ale to są moje przekonania i wolę, żeby je co najwyżej skomentować. Zwyczajnie założyłem profil na Facebooku. Jeśli ktoś nie wiedział, to twórca tego portalu zrobił niebieskie logo, bo nie rozróżniał czerwieni od zieleni, a tylko niebieski - czy jakoś tak. Do rzeczy. W spisie znajomych znaleźli się wszyscy poza babcią, bo nie ma raczej komputera. A więc rodzice, siostra i kuzyni. Jeśli będzie coś jeszcze, to zwyczajnie dodam sobie znajomych.  Aha, i jeszcze Marek - też znajomy. Nawet jeśli nie z rodziny. Sympatyczny gość, który dość długo pozostaje przy komputerze. Z drugiej strony jest jednak porządniejszy od kuzyna, bo nie taki wredny.

No, kolejne informacje z głowy. Dosłownie czy przenośnie, spytam?

Nie zastanawiajcie się. To jak było z gostkiem, który poznał naturę kobiet. Jak tylko odkrył tę tajemnicę, zaśmiał się do zdechłego. Ale bez obaw, to tylko czarny humor.

;)

sie 19 2014 Resztka rodziny.
Komentarze: 0

No i znowu ten chaos... No ale muszę powiedzieć (napisać znaczy się, ale też werbalnie) co nieco o kuzynach. Tak, znam ich, bo mieszkają ze mną (trudno by było ich nie znać, nie?) - co więcej, od jakiegoś czasu. Mam kuzynkę i kuzyna w domu. On wkurza mnie od dzieciństwa, ale teraz już rzadziej - a Bogu dzięki. Przesiaduje w swoim pokoju i spędza większość czasu w towarzystwie kolegów i gier komputerowych, ale chyba ma jakieś ambicje - nie pytałem go. Ona zaś regularnie tu przyjeżdża, choć kiedyś była w domu niemalże cały czas. Próbowała zaatakować studia japonistyczne, ale stawili jej zbyt wysokie wymagania. Porażka! Jeśli nie majaczyłem, gdy mi to ostatnio tłumaczyła, to przeszła na angielski. No i jest jeszcze babcia, wykształcona na ogrodnika. Prace w jej "zielonym raju" wciąż ją pasjonują. Co nie oznacza, że nie chodzi do sklepu po owoce i warzywa ;)

I jeszcze coś o mnie: jeśli nie słuchaliście, jak mówiłem - to nie moje zmartwienie. Wyraźnie objaśniłem tak samo wyraźnie wybrane kwestie na temat rodziny i każdy (jak jakieś wąty, to mój punkt widzenia!) poza małymi dziećmi o wykształceniu zerowym w dziedzinie czytania i pisania zrozumie moją paplaninę. Kropka.

janekkto1024 : : kuzyn  
sie 18 2014 Nic się nie dzieje
Komentarze: 0

 

Nie ma nic do napisania. Bezsens? Pomyślmy. Wiadomo, że się odrobinę nudzę, chociażby chwilowo. Ale to nie znaczy, że nie ma co napisać! W sumie zawsze jest jakiś temat do obrobienia. Służę przykładem. Jeśli Wam miło to znajdźcie jelenia (ale bez rasizmu, Murzyna tu nie potrzeba), który Wam dokona analizy i stwierdzi, że wszyscy, łącznie z nim, czytają właśnie taki przykład.

Czy to nie proste? Zawsze można znaleźć temat, choćby głupi, a można go umiejętnie rozwinąć tak, by wzbudził uśmiech, a przy odrobinie szczęścia całą salwę śmiechu. Zresztą czasem umiem wyjechać na całość. Czy nie wydaje Wam się, że właśnie spełniam ten warunek?

sie 18 2014 Skąd ta nazwa?
Komentarze: 0

 

Pewnie chcecie wiedzieć, czemu napisałem blog o czymś, o tytule nieznany.

To ja wam powiem. Zwyczajnie nie wiedziałem, co tu napiszę. Mam papierowy pamiętnik, w którym opisuję różne wydarzenia, tak jak tutaj. Jest tam sporo kwestii i tematów i nieco by zajęło, żeby to wszystko zliczyć. Ten blog, Czytelniku, nie obejmuje wszystkiego co się wydarzyło z dnia na dzień, jedynie część. Ostatnie notki są nieco chaotycznie zrobione, ale ja dopiero zaczynam. Pewnie wszystko się ustabilizuje i w notkach znajdzie się odrobina porządku. Minimum!!!