Najnowsze wpisy, strona 1


wrz 12 2016 Miły momencik w skrócie...
Komentarze: 2
Czyli jedna sytuacja szkolna, która na zawsze zmieni klasę, do której chodzę. Serio, to było naprawdę chamskie, i równie naprawdę śmieszne!

O co szło? Ano, druga lekcja polskiego (no wiadomo chyba, że w poniedziałek to MUSZĄ byc dwa polskie). Jeden koleś (na potrzeby tej notki nie wezwę go po imieniu, tylko jako Ktoś) mówił, że jakis tam jego kolega to gra w taką głupią grę w klikanie na bańki, że "On to klika na bańki i uważa, że to niezła zabawa, no jak...". No, jakoś tak.

A tu wkracza Oddział Ja, skierowany do tego Kogoś, ułożony na podstawie istnienia kierunku elektryka w ZSEM: "Chłopie, ty lepiej przejdź na elektronika, bowiem robisz za niezły kabel".

...

I....

Długie klasowe WOW...

Tak, naprawdę głośne WOW. I oczywiście wszyscy śmieją się jak w cyrku (wszak odegrałem niezły cyrk). Oczywiście Ktoś otrzymał ode mnie uścisk łapy na zgodę, bo to dobry gość. Kto jak kto.

Zapewniam Was, że ten występ był tematem przewodnim (a nawet jedynym, a bo co) na następującej potem przerwie. Nawet dostawałem osobiste słowa uznania od Drugiego Kogoś (tak, uwielbiam anonimowość ponad wszelkie normy o.O), który uznał ten pocisk za najlepszy, jaki dotychczas spotkał w swoim życiu edukacyjnym. Ja w sumie identycznie myślę z własnego punktu widzenia, wszak dawno tak nie cisnąłem nikogo taką dźwiękową presją. Emotka dumy raz proszę. :)

No, miło było wpisać. Zamieszczam to tego samego dnia, póki jeszcze pamiętam. Jestem czasem wredny, ale no co wy - dla takich momentów właśnie sie żyje! Od Bozi dostałem żywota, czemu więc z tego nie skorzystam? :D
janekkto1024 : :
wrz 09 2016 Co dzisiaj w piątek...
Komentarze: 0
Yes yes yes yes yes.... Yessss........YES! Wreszcie piątek, a bo co? Mamy 2 dni wolnego od szkółki, opijamy to starym winem? ^^

No, może jeszcze chwilkę tak poczekam na trunki, a już SZCZEGÓLNIE na stare wino - póki co, zostawiam to koneserom. A co dzisiaj było w Zespole....no, tych szkół? Oczywiście udzielę Wam odpowiedzi, boście spragnieni bowego materiału jak nie wiem.

Dla ciekawskich szkoła po skrócie nazywa się ZSEM... No więc, miałem jeden z trudniejszych dni w tygodniu. Dlaczego? Podam trzy powody. Niemiecki juz z rana, zadania z niemieckiego i dwie pod rząd lekcje niemieckiego.
 
Trzykrotnie przeze mnie odrzucony przedmiot, a co... Naprawdę nie podchodzi mi uczenie sie języka, którego nawet nie umieją uczyć. Wszak nie ogarniam połowy słów w takim tekście źródłowym, bo odpowiedniego słownictwa nie ma podanego na lekcji albo wypisanego w lokalnym słowniczku z podręcznika - musisz nadrabiać braki, ślęcząc przy Google Tłumaczu po godzinie dziennie, o ile nie wciągnie Cię reszta świata komputerowego. Mógłbym załapac ten niemiecki, ale zwyczajnie jak? Rzucać tak wędkę bez przynęty i liczyć na złowienie kolacji dla rodziny z biednymi dziećmi?

Jakos przeżyłem. Krótko się wypowiem i nie będę tego analizować dalej, bo myślenie o takich śmieciach źle mi działa na mój (no chyba) cenny mózg... Jeśli chodzi o dalsze lekcje, było różnie. Geografia, polski, matematyka, angielski, WOS. Skoro sie już żalę, to może dokończę temat.

Otóż, żótO. A tak serio - nie łapię się na humanistę. Zatem czułem (i to chyba czuje każdy, kto ma PGJ), że siedzenie na polaku i W(ł)OSie marnuje mój czas. Czasem tak ma sie i z resztą przedmiotów, ale z resztą nie było źle, a na razie mam się żalić... No, może utnę to faktem, iż mam jakies tam mało sensowne zadanie z Włosa, by wymyślić sytuację w stylu "Pan Analfabeta złamał jotę x/x/x w Statucie, do pana Dyrektora zgłasza się G. Imbus, który poczuł się urażony złamaniem tejże joty". To zgłoszenie ujmuję w skardze na papierze, rzekomo z kancelarii.

I na tym dość żalu.pl, teraz może coś z innej lekcji... No, pani geograf mnie zaskoczyła. Ma tyle humoru w sobie, że można by znaleźć dla niej miejsce na osobną notkę w tym blogu. Naprawdę lekko się odnosi do nas i do przedmiotu, wygląda na to, że jakoś załapię tą ich tam geografię! Świetnie nas rozumie i chce rozumieć. Robi rzekome hejty na nas (w tym dziś na mnie), zatem co minutę cała klasa rechocze jak drzewołazy. Bo co, czemu nie? Oj, jak dojdę do tych osiemnastu lat, musicie mi przypomnieć, bym wypił zdrowie tej nauczycielki! :D

Matematyka była, no... Nudna. Na przedmiocie, na którym umiem CAŁY materiał, z pewnością się przecież nudzę. Trochę logiki stosowanej i już rozumiesz, co mam na myśli. Zadali nam do tego jakieś nielogicznie łatwe zadania, przez co zmusili mnie do zmarnowania tak z 5ciu minut mojego życia na zużywanie paliwa do długopisu do bazgranie w zeszycie tego, co wiem. Kasę też nam tak kradną, bo wkładki do długiego wpisa kosztują. I zeszyty, i... I w ogóle tam sporo rzeczy.

Jak miałem skończyć narzekanie, to narzekłem nawet na matmę... A wszystko to dla Was. Żeby było gdzie zamieścić jakieś śmiesznie głupie teksty. :)

Może mam jeszcze ze dwie karty pracy (z geografki i bijologii) do kupienia za kasę, ale co mnie to. Chociaż w tej chwili niech to powiem. Co....Mnie.....I jeszcze To...Ewentualnie Obchodzi. Ale niech to powiem, żebym sobie pokazał, że umiem się odrąbać od tej rutyny choć na moment. Wam też zresztą zalecam... Jak was coś wkurza, typu "trzeba jeszcze bleblować", to powiedzcie sobie "a mam to gdzieś". Pomaga. Metoda sprawdzona, bez recepty, i oczywiście bez konieczności szperania w portmonetce po kredytową albo drobne.

A tak na koniec, nieźle sie bawiłem na angielskim. Sytuacja była taka: Otrzymałem status wywołanego do czytania zadania. Ostrzegłem, że mam mniej od reszty, bo owa reszta pisała po 5 angielskich zdań, tymczasem ja miałem jedno proste i jedno rozwinięte... Jak przeczytałem, usłyszałem stwierdzenie: "Faktycznie krótko. Nawet za." Potem krótkozdaniowe, mniej określone komentarze, że pani nakazała pięć zdań. To samo słyszałem w losowych odezwach klasy. W czym problem? Przeczytałem z zadania: "Zastosuj 3 przymiotniki z zadania jakiegos tam", a nie słyszałem, że pani zapragnęła więcej zdań w przyporządkowaniu na jednego ucznia. W każdym razie skwitowałem sytuację niewiedzy o ważnym fakcie słowami "Holy sh-t, how?!", po których dostałem śmiech z dookoła i pomniejszy ochrzan za słownictwo. Do następnego, koleżanki i kolesie! Nie zapomniejcie o wszechstonnej ocenie oddziału Ja w komentarzach, bo to bardzo motywuje oddział Ja do pracy! :D
janekkto1024 : :
wrz 01 2016 Czas, czas, CZAS! Czyli...
Komentarze: 0
...ile to już czasu? Eh, nie liczę i dobrze sie bawię, a wy płaczecie, bo nie znajdujecie u mnie choćby krzty motywacji (zero mnie obchodzi, czy tak się pisze "krzta"). Co więc ująć?

No... Najpierw kondolencje do wszystkich kolegów (i nie-kolegów), bowiem nadszedł czas szkolenia. Bogu dziękować, bowiem złączyli podstawówę z gimnazjonem i macie w szkoleniu podstawowym jeden rok zrzucony z ciężarów edukacji. Ale jednak... Szkoła znowu będzie sie działa, co nie jest nam ewidentnie na rękę. No przecież za dużo kucia żelaza humanistyczno-ścisłego, a nauka wkurza i wkoguci jednocześnie, że prawie wytrzymać nie można. Oby was nie doprowadzili do depresji, tego Wam życzę tyle razy, ile to możliwe.

W sprawie dorosłych, to im dobrze że są bez szkoły, ale też mają swoje szkoły własne, oraz przełożonych (nie kremem) w swojej tzw. pracy, więc odrobinke mnie również rozumieją. Nie maja tak, że leci im kasa z nieba, tylko na nią pracują w pocie nie tylko czoła. Więc i im ciutkę tych kondolencji przeznaczam.

Cos bardziej treściwego? Otóż, żótO.

Taki troll*, bawię sie lustrowaniem... Otóż (teraz serio!), wpasowuję sie w otoczenie najlepszej szkoły w Polsce. I przyznaję, że oni bardzo ułatwia mi średnioszkolny survival swoim charakterem, luźnym podejściem, a zarazem konsekwencją do siebie samych i zrównoważeniem (rzecz jasna nie są idealni i perfektino, po prostu nie są takimi szaleńcami jak ta gimbaza). Łatwo sie jednak domysleć, że i oni (a ja wciąż tak samo mam) posiadają PGJ, jeśli nie pamiętacie - Prawdziwe Gimbusowe Ja. Jawi sie ono w domu, gdzie reszta dnia staje się wysokiej jakości ekranem kompa. No i doliczmy, że PGJ to totalny leń, i robi wszystko, by nie robić (tak tak, z nim to wszystko jest możliwe!) i rozjusza rodziców, choć tego nie spostrzega (bo po co, przecież spostrzeganie, i to takich głupot, to robienie czegoś!). Nie ma ideałów i perfekcjonów, są tylko dwa typy ludzi: nieidealni i gimbaza. Ale uwagaga (ummyślnie)! Nie mówię że gimbaza to tylko młodzi! No właśnie.

PGJ nie jest skończonym chamem. Ma ze sobą trochę luzu w duszy, zawsze zrobi Ci miejsce, żeby odpalić kolesiowi jakiś śmieszny tekst - choćby odrobinę lolski, ale jednak. I tym zbiera fanów jego wrogów (czyli wrogów), bo im się nie podoba ten styl, ale też rozprzestrzenia ten luz po otoczeniu i sprawia innym luz w życiu, bo i ich uśpiony dotychczas PGJ doznaje aktywacji siebie. I dzięki tamkiemu "głupiemu" gimbusowi galowy i do szpiku kości grzeczny człowiek staje sie luźnym, starszym gimbusem, a taki to już nie fajczy nałogowo, nie słucha strzelających dźwiękami raperów (jak inaczej a kreatywnie to nazwać...), a jest nastawiony do życia jak piórko, bo lekko. Nie spina sie tak ciągle, mimo że mu sie czasem wyrywa, bo tak właściwie to najgłębsze czeluście duszy mają faktyczny luz. To jest to. Luz jest dobry, i nawet Bóg to przyzna. Bóg sie przecież nie spina, jak narobisz śmieci, a nawet pomoże ci je wysprzątać.

A jak ja byłem luźny w szkółce? No, najpierw, to zorganizowali takie spotkanko 30 sierpnia, dla uczniów, z wychowankami szkolnymi, żeby ustalic pierwsze sprawy techniczne i nie tylko - po prostu się zobaczyć. Uwaga, tu zacznę zdanie tak, jak się to zapewne nie podoba polonistom. A więc dziewczynę wyznaczoną do pomocy w organizacji i zbieraniu papierów nazwałem "bazą danych" (nie zraziła się!!), słysząc, że za dobrą frekwencje skrócą nam lekcje w 2giej klasie powiedziałem "no to lepiej mi dopomóżcie", i w ogólnym nazwaniu tegoż faktu zachowywałem sie luźnie. A cała klasa, włącznie z wychowawczynią, była również luźna, bo wielu sie śmiało i nikt się nie zrażał i okazywał powagę! I za taki charakterek naszej pani wychowanek, mam zaszczyt złożyć jej spore, oficjalne uznanie. Takich ludzi świat potrzebuje!

A w kwestii tej nagrody za frekwencję, szkoła nagradza klasę 1sza z najwyższą frekwencją z roku. Czym? Lekcjami trwającymi tylko do południa! A przecietnie mamy siedzieć do godziny 15tej! Jest różnica? Jako dobry matematyk, powiem że jest różnica, i to nieskromna!

Czujecie się zagadani? xxDD No i jescze dochodzi do tego dzień dzisiejszy, pierwszy dzien września (feralny, powiem prosto z bloga), kiedy to robiłem uśmiechy ludziom przy zbiórce porannej pod budynkiem (słowo "szkoła" w naszym slangu jest w jednej dziesiątej jak przekleństwo), czyli robiłem luz. No niestety, drogi PGJ, robiłem; ale sie opłaciło. I teraz jestem innym, dziwnym ciutkę chłopkiem, co jednak zyskuje sukces, bo robi wszystkim na złość luzem (na złość to tylko na początku, później to nawet uszczęśliwia!). Warto? Warto. Kropka:.

 

Nic, tylko działać ludziom na luz... Spróbujcie, serio. Opowiedzieć coś znikąd, ujmować tematy w głupi sposób (moja taktyka)... Jeśli nie zapomnicie tylko o tym, co najważniejsze i zwyczajnie nie warte chichów, daleko zajdziecie! Luz z wami!
 
*troll - to dosyć szek\rokie pojęcie, cos jakby wredny żart. Dobry troll jest sprytny, wyrafinowany, i faktycznie jest się jak posmiać.
janekkto1024 : :
lip 18 2016 Zaczyna się nowy tydzień...
Komentarze: 2
Tak jest, wychodzimy z wolności weekendowej i wkraczamy w harówkę Pięciodnia Roboczego wraz z opiekunami (czasem mawia się "starymi", rzadziej "rodzicami"), tzn. nie nudzimy się już tyle, nie mamy bowiem alibi twardszego od papieru przeciwko spełnianiu zobowiązań domowych (krótko obowiązków), co oznacza, że robi się ciężko. Nikt z mentalnością typu PGJ nie lubi poniedziałków...
A jak się dniówka zaczęła dla mnie? Cóż, inaczej na pewno niż wczoraj w niedzielę, kiedy to mam zwyczaj wstawać dosyć... hmm... no raczej wcześnie. A właściwie z dziesięć minut przed szóstą (!). A to po to, by zdążyć na najwcześniejszą z mszy święconych, nadawanych w niedziele w kościele z nami sąsiadującym. I odległym o tyle, że lenie, nad którymi PGJ jeszcze panuje pomimo ich niby 30 paru lat wieku, i które potrafią tutaj dojechać samochodem zamiast wytarabanić się z domu na nogach. Ja rozumiem, dzień święty święcić. Ale chyba nie przyjeżdżaniem samochodem na "akurat" niedzielna mszę do kościoła odległego o parę setek metrów? No tyle da się przebyć pieszo. Ale, co wnikam.
Owa msza przyniosła historię o Marii i Marcie (może ktoś zna; jedna siedzi przy Jezusie i słucha nauk, druga krząta się, byle był poczęstunek dla "z dużej litery" Gościa). No i trzeba przyznać, że codzienność jest czasem niezłą zmorą i utrudniaczem wierzenia w Boga. No bo jak sobie jedziesz na takie reko, to cię po prostu wpychają w sąsiedztwo Jezusa, a ty sam w końcu przysiadasz się do niego bez rozkazów, bo już rozumiesz, że naprawdę dobrze gada, a robi za świetnego kolesia.
Ale jak takie reko się skończą, to drzwi się otwierają. I wtedy właśnie, skuszony światem na zewnątrz, opuszczasz Jezusa bardziej lub mniej, zapominając, jakiego wspaniałego Pana ty opuszczasz. Idziesz sobie bez pożegnania, bo trzeba tam jakieś pirdułki dopracować. Po rekolekcjach ciężko jest zostać przy Nim, świat nagle staje się tak łatwo dostępny, że nic, tylko się rozejrzeć. A wtedy spoglądasz we wszystkich kierunkach, ale nie za siebie - nie patrzysz w przeszłość. Nie widzisz Jezusa, którego opuściłeś. Nie widzisz zgliszczy, tego co spalone właśnie przez ciebie. A jeśli zdobędziesz się na odwagę, by zwrócić wzrok z powrotem na Niego, zorientujesz się, że On ciągle ci towarzyszył, a ty Go jedynie nie dostrzegałeś. Bo Bozia to taka dusza towarzystwa: dotrzymuje towarzysta nawet takim zagubionym ludziom po reko (to z duszą towarzystwa to tylko właściwie gra słów).
Ale ja się tu zapędzam, a nawet nie ująłem tematu godziny powstania z łóżka DZISIAJ. A było to około ósmej.
No, to co? Jak wypadłem? Pewnie dobrze, dzięki. Coś możę dodacie od siebie? Wiem, wiem, wszystko co trzeba zdążyłem już objaśnić, więc więcej nie trzeba, dzięki za komplementy.
Serio, tak właśnie odbieram waszą komentarzową ciszę. :/// Wiecie, czasem możecie wklepać jakiś pochwalny chociażby komentarz, bo tak piszę z rozmachu parę zrąbanych jak drewno na opał pojęć, a nie wiem, czy się wam tak podoba... Prze Internet przecież nie obijecie mi twarzy, więc jak macie ochotę pojechać po moim blogu i go skrytykować za wszystko - droga wolna. Ale ostrzegam, że jeśli ktoś popisze mi śmieci, to pomogę mu je wyrzucić. Wszak mogę zawsze takie śmieci "usunąć"... Albo lepiej: oznaczyć jako mielone, czyli SPAM (poczytajcie na Wikipedii o SPAMie, to pierwotnie była nazwa mielonki, oto link!). Także... No zawsze jakieś granice powinny być, to już chyba z serca wiecie. Ale za cicho tu jest, więc komentujcie jak tylko chcecie! Najlepszego!

janekkto1024 : :
lip 13 2016 Triumfalny powrót
Komentarze: 0
Witam z powrotem drogich Czytelników, dzisiaj porozmawiamy sobie, jak było na moich rekolekcjach. Miłego czytania.
...
...
Beka na poważnego... A teraz serio: siemanencja, dzisiaj poczytacie, jak bawiłem się do reko!
A więc. W dużym skrócie wiele wiedzy i odkrycia siebie, plus odkrycia o Bogu, Duchu Wszechobecnym (nie odbierajcie tej nazwy na poważnie, bo właściwie nie należy nadawać Bogu szczególnych tytułów, jest nam On bowiem dosyc nieznany ;) ). I ten właśnie Bóg delikatnie skrytykował mój dawny styl życia, pełen niewłaściwych nawyków (i tak dopiero zacząłem z nimi walkę na nowym, porekolekcyjnym polu bitwy). I tak na przykład mogę strzelić sobie jakieś minipostanowienie na dzień. A bo ja wiem, zrobić se przerwy w graniu w liczbie jednej (tyle wystarczy na początek!). A wtedy się doskonalicie!
Pewien człowiek zapragnął zrobić coś wielkiego na Blenderze, a dzisiaj nie ma zapału, by zastanowić się, jak zmienić szerokość torusa (ten człowiek to ja :D). I na serio, spotkałem się z tym kłopotem przedwczoraj, a wczoraj leniłem się na tyle, że nie sprawdziłem tego jeszcze do końca. A przerwy w pogrywaniu na kompie też mnie dotyczą (zero ukrycia), dlatego jest to przykład mi bliski - powiedziałbym wręcz, zbliżony do mnie.
Z rekolekcjami wiąże się także masa innych rzeczy, które poznać da się tylko, będąc na miejscu. I tak na przykład miałem pielgrzymkę kilkugodzinną, podczas której zmawiałem paciorek, by nie zaczęło lać, medytacje, przy których, aby odlecieć, wystarczy zamknąć oczy (sprawdzone!), konferencje, będące okazją dla ojców (duchownych) do wykazania humoru i skilla w przemowie, msze święte, jak dla was: "dobry Boże, codziennie!", przy czym naprawdę to dobry Bóg, bo często go wtedy widuję (:P), nabożeństwa (krótko chwile luzu we własnym pokoiku, co zwie się duszą), pogodny wieczór (zaczynasz nieruchomo i ozięble przy ziemi, kończysz poziomo na ziemi), wyjście do szpitala chorych od urodzenia dzieci (ja się okazuje, szybko można tę pracę polubić, bo te słajgacie cieszą się z życia bardziej od nas), dzień ciszy (tak jest, zero gadania, reszta świata to powietrze, a tylko Bozia ci towarzyszy!), spotkania w grupkach (czyli regularne kontrole rozwoju duchowego, niestety przymusowe).
Więcej przeżyć nie pamiętam. Jeśli chodzi o moja, to przyjechałem z drobnymi dziurami w zachowaniu i charakterze, aktualnie staram się je łatać. Dumny jestem, szczególnie z tego, że zaufałem tamtejszym gościom i nabrałem otwartości. Dobrze jest kontaktować swój mózg z innymi mózgami - wszak jeden ludzki mózg to prawdziwy cud, a co dopiero dwa w kooperacji! A jeśli współpracuje więcej... Heh, cała droga nasza! Spróbujcie sami kontaktów międzyludzkich - sprawdzone przez ekspertów i doświadczonych w liczbie MILIONÓW!
-
Dzięki za przeczytanie tego materiału do końca. Lubię czasem napisać jakieś głupoty, a czasem głupio napisać coś na serio (dzisiaj było to drugie). A najlepsze jest to, że wy to czytacie, że i wy własnymi mózgami analizujecie i krytykujecie wypociny mojego mózgu! :D Tak więc trzymajcie się i pokażcie, co potraficie! Pozdrawiam!
-
PS. Komentujcie gęsto moje notki, bo chcę znać zdanie plebsu! https://www.facebook.com/profile.php?id=100004282638207 Zapraszam też tutaj, jeśli ktoś nie da rady komentować moich notek na blogi.pl, niech wejdzie tu i napisze do mnie publicznie, dodając link do notki, jak choćby coś takiego: "http://zycie-i-zycie.blogi.pl/comments/jutro-jade-na-rekolekcje Powodzenia na reko!" Zresztą możecie nawet zapisać coś takiego jako komentarz do tego posta
janekkto1024 : :
cze 30 2016 Jutro jadę na rekolekcje...
Komentarze: 0
...i chwilę mnie nie będzie. Wracam dopiero 10 lipca, a i tak muszę załatwiać potem formalności.
Pewnie jesteście ciekawi, jak sie czuję przed reko... Cóż, na pewno PGJ idzie na bok, bo może mi przeszkadzać (niestety, zresztą i tak będzie się jeszcze wciskał do mnie), czuję też, że mam juz jakieś doświadczenia i na TE rekolekcje letnie, w przeciwieństwie do tych zeszłorocznych, jadę "pełniejszy" i bogatszy duszą (tak, dosłownie).
Jeśli macie chęć, by mnie wspomóc - idźcie z z taką pomocą do nieba rankiem lub wieczorem przy modłach, a będę wdzięczny.
Mogę tu dorzucić jeden tak szczegół: ostatnio udała mi sie modlitwa, bo skupiłem sie wyłącznie na niej. To była właściwie modlitwa prowadzona (ogólnie to taka cotygodniowa modła, w której się zbiera trochę MAGISu), miałem w niej wyobrazić sobie, że mam Jezusa za sobą, choć miałem tam tylko jakiegoś kolegę. Odniosłem to do modlitwy i dzięki temu normalnie rozmawiałem jak z mamą po powrocie ze szkoły (sory że ze szkołą, nie miałem pomysłu na porównanie). Tak się nauczyłem, że mogę się naprawdę wkręcić w rozmowę zwaną modlitwą i ożywić ją niemalże aż do moich przyziemnych zmysłów. Fajowo, nie? Spróbujcie!!! :D
Blesa wszystkim! :D Myślę, że to tyle, te reko to kolejna część mojego samego życia. Do zobaczystka! ;)
janekkto1024 : :
cze 27 2016 Poprawka z jednej takiej poprzedniej notki...
Komentarze: 0
janekkto1024 : :
cze 27 2016 A po przerwie...
Komentarze: 0
Witam po przerwie - krótko powiedziawszy. Z czym tu wchodzę? No, chwilę mnie nie było, a i tak prezentuję wszystko z niedawnej przeszłości (a nie z dawnej przeszłości - pogubiliście się?). A jednak całkiem lubicie mój styl, czemu by go więc nie kontynuować?

Dobrze, zacznijmy od jakiejś podstawy tegoż posta.

Zaczęły się wakacje.
...
...
...
-.-
Tak, tak, cieszę się (choć tego nie widać)... Przecież mam wreszcie chwilę wyrwania się z tej chrzanionej harówki o długości dziesięciu miesięcy, znanej perfekcyjnie przez Was w tzw. szkole. Chwila spokoju i wyciszenia, wytłumienia, olewania...
A ja żyję jak zwykle, z tą różnicą, że mam ciągle dzień wolny. A wtedy wstaję byle kiedy. Kurczę, jakiś pogięty wierszyk... Mniejsza. Dzieje się u mnie trochę. Po pierwsze, papiery, dokumenty, świstki, stemple i całe ryzy papieru przepuszczonego przez "częściowego niszczyciela światłości celulozowej" zwanego potocznie drukarką (nie mylić z czarną farbą), czyli słowem - biurokracja.
Całe szczęście, że Kajfasza nie ma i chodzę tylko do Annasza - czyli Elektryka. Tak, tam się zgłosiłem na TECHa informatyka. Raczej wysokie szanse... Pasek na świadectwie... sto osiemdziesiąt parę punktów naliczonych... Celujący z paru kluczowych przedmiotów... 5 na 6 pozycji w wynikach egzaminu powyżej 90% (HistEria i WOS - 78%)... Eh, raczej sie dostanę. :))
Tyle tylko, że mam jeszcze interesy do zrobienia. Myślałem, że dziś już koniec, a tymczasem: 1. nie zabrałem zdjęć, i muszę jutro znowu uderzyć piorunem na Elektryka, 2. chcą, by ktoś 4 lipca zrobił to, co chyba mogłem zrobić dzisiaj - przepuścić oryginały świadectwa i wyników EXAMu przez oczy szkoły. A w dniach 1 - 10 lipca jestem w Brzozowie na letnim reko. A rodzice mają nierzadko zawalony harmonogram w takie przeciętne dni jak ten... *KurrChuck*.
O reko za chwilę... Nagłaśniam teraz, że dziś dodatkowo dokonałem częściowego odzysku papieru wartościowego bezpośredniego z NBP (dla nieo(d)garniających: kasy,pieniędzy, floty, whatever) z podręczników tegorocznych. I tylko tegorocznych, bo jednego takiego z histErii 2giej klasy gimnazjum pani nie wzięła, a za ten z 3ciej klasy nawet chciała zapłacić (jak inaczej!?). Dodam, że to właśnie gimbazę teraz skończyłem. Cisnęła mi w rękę z siłą banknotu prawie pół setki marek polskich (nie obraźcie się na mnie za to określenie) za owe podręczniki, więc nie jest źle. A nawet jest dobrze.
A te reko... Znowu dla nieo(d)garniających: rekolekcje. Sporo kosztują, ale to chyba najmniejszy problem. Dziesięć dni siedzenia z Bogiem w jakiejś pozamiejskiej miejscówce. A my mamy określić po prostu, że siedzimy z Bogiem, nie wspominając o nieważnej miejscówce - tak w skompresowanym na poziomie czarnej dziury skrócie (no, dużym skrócie) wyglądają rekolekcje. Oczywiście nie na poważnie, tak byłaby to spora obraza... Szkoda, że nie widzę waszych twarzy (raczej zagubionych w temacie niż roześmianych). Czuję się przed nimi jak normalnie. Będą dodatkowo organizowane modlitwy przed rekolekcjami w Kolejowym (skrót od kościoła przy ul. Kolejowej), przez MAGIS. I to ta wspólnota (do której należę - odsyłam do poprzednich notek!!!) robi też te reko.
No to tyle w rozprawie tych Radości Emanującej z KoOperacji (z kontekstu: z Bogiem). Co jeszcze? Raczej dość. "Dość" dodane do notki sprawia, że w miejscu dodania słowa się ona kończy, zatem - "dość" na dzis tego pisania. A zatem komentujcie ile wlezie, bo potrzebuję przecież oprzeć sie na zdaniu plebsu, nawet jeśli sam do niego należę... Koniecznie bądźcie na bieżąco (choć przy mojej aktywności jest ciężko), żeby się czasem pośmiać! Najlepszego na przyszłość!
janekkto1024 : :
maj 25 2016 Post z dedykacją dla młodych oraz ważną...
Komentarze: 0

Ten wiersz, jak napisałem w tytule, dedykuję młodym, którzy są podstawą cywilizacji (moja opinia ;) ). Dotrwajcie do końca i przeczytajcie cały, gdyż może się jeszcze uśmiechniecie.

`

Jan Wilczyński

Poemat o długim weekendzie

`

Taki sobie dzień.

Wyróżnia się dość szczególnie dla mnie

I całej kasty gimbusów*.

`

O czym tu mowa?

O takim dniu, co nazywa się Boże Ciało,

Nie pamiętam, po jakiej to niedzieli,

Tyle, że czwartek,

W tym roku nr 2016

W 26. dzień maja.

 
I że wolny...
 
Od prac szkolnych.
Od prac domowych.
Choć nie od rywalizacji
W LoLu**, CS:GO*** lub BFach**** wszelkiej maści,
Nie jest wolny od mszy świętej.
I to jak w porządku niedzielnym,
Gdzie siedzisz i słuchasz prawie godzinę.
`
Chyba, że nic nie słuchasz... To się nudzisz.
`
Ale niedziela to niby to samo.
I tutaj kościół,
I tutaj wkurzasz się,
Bo nie ma zasięgu.
Bo są lagi...
I tutaj łgacze mają okazję, by powstrzymać prace domowe
Im wymierzane, które uznają za przymusowe.
`
Co za różnica?
Nawet i to "Boże Ciało"
Jawi się jak niedziela,
Strażacką czerwienią.
`
Chyba, że to stary kalendarz, i że cyfry wyblakły.
To może być jeszcze blady czerwony.
`
A jednak różni się od niedzieli.
I nie wspomnę tu o przeżyciach w świątyni,
O czterech ołtarzach,
Po jednym na ewangelisty głowę,
O procesji, przypominającej cywilną wersję
Marszu wojskowego podczas defilady,
Czy innych tam szczegółach
Które się organizuje w ten czwartek.
`
Otóż Boże Ciało jawi się nadto czymś jeszcze:
Godzin dwadzieścia cztery, co w tym dniu siedzi,
Jedna taka dwudziestka czwórka na rok,
Składa petycję piątkowi następnemu,
Aby odrzucić od niego prace ludzkości
Dnia powszedniego, dorosłych, studentów
Oraz gimbusów.
By i ten dzień był wolny,
Nawet od mszy, chociaż tylko jednej.
`
I co roku taki piątek zmienia zdanie,
Ale właściwie to nie.
Bo do wygrania tego wolnego czasu
Wystarczy dziesięć godzin, które się na to zgodzą
I podpiszą się pod petycją.
A że cała podstawa cywilizacji, czyli właśnie my,
Gimbusy,
Sprawimy zawsze przez swą liczebną większość
Przychylność całej doby tegoż czwartku,
Polityka zawsze czyni wszystko wolnym w piątek,
Przy czym sam piątek też jest wolny.
`
Wtedy właśnie dane nam są
Cztery dni wolne.
Naraz. Od czwartku ku niedzieli.
To bardzo dużo, a wszystko dzięki
Temu czwartkowi...
Zyskujemy tak zwany Długi Weekend,
Naprawdę cennego blesa*****,
I odnosimy zwycięstwo.
`
Ale tylko my. A dorośli? Nieszkolący się?
Dla nich wolny ten piątek tylko
Gdy są bezrobotni.
Albo biorą tak zwany urlop.
Więc dla nich to nie ma różnicy,
Z ich punktu widzenia to jakiś tam piątek.
Taki sam jak środa, wtorek
Czy poniedziałek.
A nawet sobota.
Oni nie mają takiego Długiego Weekendu.
Ten czwartek, Boże Ciało,
Nadaje wolność tylko nam.
`
Politycy nie są większością fizyczną,
Ale są większością mandatową.
I tacy właśnie swoją własną większością
Sprawiają, że dorosły nie zyskuje
Tej piątkowej wolności.
Musi pracować jak zwykle
I składać haracz ze swego życia
Reszcie świata przez tę swoja pracę.
`
Tylko gimbus, podstawa cywilizacji, albowiem młody
I myślący szybko,
Choć czasem boleśnie dla innych,
Ma te kilkanaście godzin na dzień
(Spanie troszkę mu zabiera).
I tylko on otrzymał więcej czasu
Na przemianę świata
Pozostając z dala od tej maszynowej rutyny.
Ma doświadczenie,
Od tych, których zowi starymi,
Trochę ma go od kolegów,
Ma mózg młody i silny,
Ma otwarte oczy i uszy,
Szybkiej reakcji, i mnóstwo innego skilla,
`
No i ma jeszcze chwilę,
Po Bożym Ciele,
Długi Weekend, prawie od wszystkiego wolny,
Chwilę od niego właśnie daną,
Dla nastolatka właśnie daną,
To doświadczenie i wyostrzone zmysły,
By spojrzeć starannie i dalece
W przyszłość.
`
`
*Gimbus - potoczna nazwa osoby nastoletniej, uczęszczającej do gimnazjum i stanowiącej wzór "buntowniczego nastolatka", który wypełnia się poprzez jego stanowczy charakter, choć w części niestosowne zachowanie (w tym przekleństwa i drobne braki w wychowaniu) i chęć łatwej rozrywki (papieros lub gra). Jednak to, że gimbus wyraźnie eksponuje swą żwawość w działaniu, a niekiedy i trzeźwe myślenie, można uznac za zaletę.
**LoL - skrót (League of Legends, MMORPG <--[wikipedia])
***CS:GO - skrót (Counter-Strike: Global Offensive, MMORPG)
****BF - skrót (Battlefield, seria gier MMORPG)
*****Bles, właśc. bless (z ang. - błogosławić) - spolszczona wersja w/w (wyżej wspomnianego) słowa używana w slangu, w czacie oraz języku potocznym młodych, oznacza błogosławieństwo, które otrzymuje jakaś postać w grze, najczęściej ograniczone czasowo (np. premia do obrony wojownika).
`
WAŻNA INFORMACJA: Gorąco proszę każdego, aby udostępniał i rozpowszechniał linka do mojego bloga: http://zycie-i-zycie.blogi.pl/ . Niech będzie on uczyniony waszą ulubioną stroną (ustawcie to na przeglądarce, jest taka funkcja)! Zaglądajcie co dwa dni (plus minus) i czytajcie parę już razy wychwalane przez innych artykuły! Nie zapomnijcie o komentarzach!
Szukajcie mnie na Facebooku przez nazwisko. Poznacie mnie po miejscu zamieszkania (Nowy Sącz, Polska) i tym, że opublikowałem na osi czasu link do tego tu bloga oraz podałem rozwiązanie problemu z niemożliwością wpisywania komentarzy (tak na wszelki wypadek).
Zapraszam!
janekkto1024 : :
kwi 28 2016 Witam z powrotem!
Komentarze: 0

Witam Was ponownie po niezłej przerwie w pisaniu. Ze względu na moje zaangażowanie w pisanie postów chyba nie będę mógł dodawać ich co tydzień. Może ktoś mnie natchnie - a ja wiem? Się zobaczy.

Wyobraź sobie następującą sytuację. Wędrujesz. Przez niemałe połacie terenu. A wraz z Tobą wędruje wielkie miasto, czyli Twój charakter. Ty, które się przebudowuje i zmienia. Napotykasz innych ludzi, jednak nie zawsze rozumiesz ich, a także charaktery, które reprezentują ze sobą - po prostu się gubisz w tym kimś, przez co trudnym jest zaoferować mu swoją pomoc. Towarzyszy Ci jednak coś jeszcze - widzisz to lepiej lub gorzej.

Wielka góra. Ego, to jest ja. Ty sam. Jeśli chcesz pomóc komuś albo sobie, potrzeba Ci zapoznać się z odpowiednim miastem-charakterem. Możesz się wspinać na tę górę, by móc coś zaobserwować z wysoka. A wtedy doskonalisz swoje ego. Nie bój się tego słowa, chodzi mi tylko o zwykłe "ja". Im jesteś wyżej, tym więcej dookoła siebie widzisz. Tym więcej rozumiesz, rozpoznajesz i doświadczasz. A jednak nie zawsze warto piąć się jak najwyżej. Jeśli wyjdziesz na sam czubek, zainteresujesz się wyłącznie swoim dokonaniem, a jedyna rzecz, która z ciebie zostanie, to kosmicznie wysoko zadarty nochal. Staniesz się egoistą do cna, który, jako że przekroczył granicę chmur, nie zobaczy niczego na dole, a będzie się tylko wiecznie wpatrywać w bezchmurną pustkę nieba. Takich trudno ściągnąć na dół.

Postaraj się jeszcze o maksymalny kontakt z otoczeniem - wszak Twoje miasto nie może stać samotnie i pozostawać wrogie do wszystkiego, co się zbytnio doń zbliży. Jeśli kogoś rozpoznasz pod względem jego charakteru i problemów, możesz zejść z góry ego i przejść na poziom swego brata, porozmawiać z nim i wykorzystać doświadczenie, które zebrałeś w trakcie rozmów z innymi i różnorakich obserwacji ze swej góry.

Tak właśnie należy zmieniać świat. Zacznij od siebie, wszak jesteś sam jego częścią! Przy okazji tyle doświadczysz, że naprawdę staniesz się godzien pomocy innym!

Nie zapomnijcie dodać jakichkolwiek komentarzy do notki - chętnie się czegoś dowiem od ogółu, do którego przecież kieruję ten wywodzik. Do zobaczyska!

janekkto1024 : :