sty 28 2016

Powrót z wrażeniami


Komentarze: 0

Po jakimś czasie aktywności zerowej (bywało gorzej, u mnie sporo jest możliwe, jeśli nie wszystko!) zamierzam ponownie spróbować swych sił w prozologii, czyli pisać prozą w "ładny" sposób ("pisać prozą" to "nie pisać wierszem"; swobodnie, bez rytmu i rymów, easy). Oczywiście najbardziej liczy się treść (a może jeszcze bardziej to, że mogę to robić za darmo).

Wróciwszy z rekolekcji zimowych (17-20 stycznia), oczywiście z MAGISu, pozostała mi tylko jedna zbitka słów, która trzyma się mnie i nie chce puścić. Chodzi o "świadectwo czynem". Można wskazać drogę albo tłumaczyć (czyli inaczej dawać świadectwo) niekoniecznie słowem, można też czynem i przykładem.To jest to. Ta fraza krótko ujmuje moje rozległe przemyślenia typu "zmienić się", "robić POWOLNE postępy" i przemienia tę straszną inicjatywę powstrzymywaną lenistwem w prosty, łatwy konkret.

Na rekolekcjach może sporo się podziało. I faktycznie, W tym roku zamiast obrywać na chrzcie (chrzest MAGISowy to próba ludzi z pierwszego stopnia, ja jestem już na drugim), byłem jedną z pomagających w dobrym ochrzczeniu. :PP "Pierwszaki" miały zejść na dół, poniżej budynku ośrodka (pojechałem do Ciężkowic, jakby co), założyć swe kurtki tak, by miały kaptur z przodu, założyć jeszcze worki na nogi i skakać do przodu, jak w wyścigu w workach, w górę do ośrodka. A ja byłem wśród wielkiego muru ludzi, który kibicował wspinającej się karawanie i dokładał śniegiem. ;) Oczywiście dziewczyny szturmowały do Nieba, by nie było tylu trafień w głowę.

Do tego jeszcze później chłopów zasypywano śniegiem i kazano robić pompki itd., tych, którzy chcieli uciec ze wspinaczki, poczęstowano makijażem kiepskiego wykonania (kondolencje), innym chłopom zrobiono nawet depilację nóg (na szczęście nie tak drastyczną, nikt się nie darł wniebogłosy - ufff), a dziewczyny zeskakiwały ze stołków na chipsy, myśląc, że skaczą na potłuczone szkło (co za marnotrawstwo!). Tak z grubsza wyglądał ten cały "chrzest".

Ponieważ ten blog ma przede wszystkim rozśmieszać, może pominę to, co napotkałem na rekolekcjach - no, może podam najważniejsze fakty. Było tam sporo medytacji, zwracano przy tym uwagę na oddychanie i pozycję (oddychanie czasem mi się przydało, serio!!!), grupka mówiła, że nie przynoszę za bardzo żarcia (prawda, warto dołożyć starań o nie na następny raz), poza tym wyjątkowo nasze miejsce do spania było gdzieś dalej i żeby się tam dostać, trzeba przejść przez tylne drzwi ośrodka i zejść na dół (przy tym skręca się w lewo i otwiera/zamyka dwie bramki). Czyli z mieszkanka do ośrodka na ćwiczenia duchowe i posiłki zawsze w kurtce i butach, zabierając przy tym kapcie.

To są te szczegóły, które dodatkowo miałem Wam przekazać. Tak więc - czytajcie, rozgłaszajcie o mym istnieniu, podrzucajcie polubienia i komentarze (jestem dobrym człowiekiem, nie przepadam więc za SPAMowaniem) i idźcie w życie bez strachu i z uśmiechem na twarzy. Do zobaczenia kolejnego wpisu!

janekkto1024 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz