mar 15 2015

Niedziela, czas wypoczynku... i niespodziewanych...


Komentarze: 0

Dzień bardzo zakręcony. Jaki? To zagadka.

Dziś. Niedziela. To ona była tak szalona. Może się wydawać, iż przecież siedziałem przed kompem, nie martwiąc się niczym. Żarty chyba! Dopiero teraz siedzę przed machiną do zabaw elektronicznych.

Dosyć, pora na konkrety. Otóż podstawowy powód dla którego dzień owy nazwano pokichanym jak ten gordyjski węzeł, to... spóźnione urodziny! Tak tak, wczoraj nie było możliwości wyzbierania się wszystkich na moje święto (a miałem je właśnie wczoraj!), toteż nasza miniimpreza odbyła się w dzisiejszym zakresie godzin 15-16. Choć mnie to wcale nie zraża - zjedliśmy trzecią część całego ciasta przygotowanego na tę okazję plus istniejące z tego samego powodu miski z galaretką. Trzy z sześciu wszystkich. Raczej mamy nieskąpe zapasy. Byłbym zapomniał wspomnieć jeszcze o butli Coli Oryginalnej - tego już zostało mniej, bowiem ćwierć butelki. Może wy jesteście pod małym zdziwieniem ze względu na termin, ale - jak już uprzednio wpisałem - nie obchodzi mnie to. Istotna jest raczej wyżerka. No i to, że w ogóle nie zapomnieli uczcić pozyskania przez mnie 15tego roku życia (dla jasności treści mam 15 lat).

Msza z godziny 9tej nie była tak atrakcyjna, jakby się wydawało. Kazanie przypominało przede wszystkim o tym, jak należy się spowiadać. Kwestia czytania jest jednak warta poruszenia, nie wszystko bowiem zrozumiałem. Ewangelię większość osób raczej zna, a w szczególności fragment o tym, że Jezus przyszedł na świat, aby każdy wierzący w Niego mógł się zbawić. Szczerze mówiąc, zawsze miło jest wspomnieć znany tekst. Poza tym - coś jest w tych pieśniach pasyjnych. Przykładem jest znany śpiew, "Ludu mój, ludu". Pamiętałem tylko ten i następny wers, dzisiaj znam wszystkie linijki refrenu. Choć z drugiej strony zapomniałem je, właśnie o nich pisząc... :PPPP

Nieważne. Cel zapisania tego zeznania w Kronikach Zwariowanego Życia powinien pozostać Wam znany. Właściwie, gdyby się tak zastanowić, po co w ogóle chodzę na msze święte, to wyciągam jeden wniosek: aby się czegoś nauczyć. Moje postanowienie wielkopostne jest drobne i proste: słuchać kazań. Jak na razie idzie dobrze. Wcześniej nie przykładałem się do słuchania listów, których treść czytano nieraz na mszach (nadawca: biskup diecezji tarnowskiej, do której należymy), dlatego je wybrałem. Wracając do moich przemyśleń z celem mszy - druga ważna rzecz to czytania. To właśnie teksty z Biblii oraz kazania są zmiennymi elementami mszy (na każdej może być coś innego), toteż uważam je za najważniejsze w każdej liturgii niedzielnej. Oczywiście zapraszam na komentarze, jeśli ktoś chciałby coś zasugerować odnośnie owego wniosku. :))

Cóż, piszę, że to była pokręcona niedziela. Chyba tylko trochę, wyłącznie z powodu tych przypóźnych urodzin. Ano - pouczyć się życia zawsze warto - w końcu TROSZECZUŃKĘ życia wciąż stoi jeszcze przede mną. Nie stety nie z otwartymi ramionami. No i dlatego trza być gotowym na wszystko!

Czyżby się ktoś sprzeciwiał?

janekkto1024 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz