gru 01 2014

Na chorobowym i próby poprawkowe


Komentarze: 0

No i co? Pytam za Was: Wreszcie wróciłeś do życia (i życia) blogowego? Ja odpowiadam zatwierdzająco. Zresztą jak już się zabieram za stukanie w pojedyncze litery, to nawet tworzenie bloga staje się przyjemne. Kto sam prowadzi taki e-pamiętnik, wie o co chodzi.

Mniejsza. Piszę, bo de facto wreszcie mam, co. Otóż w ostatni piątek mnie nie było w szkole. Nie, nie jestem takim dresem, żeby labować (ale lenistwo na krótką metę niekiedy jest mi przyjemne :P). Po prostu miałem przytkany nos, podchorowałem się. Przedrostek "pod-" nie jest przypadkowy, bo dzisiaj (poniedziałek, kolejny tydzień) już byłem w Budzie. Poza tym trochę dręczył mnie kaszel, ale to nic w porównaniu z tym katarem. Jedna dziurka zakorkowana, druga ledwie przepuszcza powietrze. Wtedy chyba było naprawdę źle, bo niekiedy myślałem o tym jeszcze bardziej, jak o pełnym pęcherzu.

Ale - oto jestem. I co dalej? Cóż, trzeba było nadrobić zaległości. Niestety nie dowiedziałem się dziś za dużo. PGJ jeszcze mi podpowiada, żebym komuś ukradł zeszyt, bo i tak nikt się nie zgodzi na pożyczenie. Po co, no - po jakią halucynkę czy muchomora?! Jeszcze więcej problemów. Chociaż, z drugiej strony monety - nie udało mi się pożyczyć zeszytów. Wiem tyle, że w piątek nie było mnie razem z panią Godek. Tak, tak, panią o języka polskiego! Szkoda że wtedy jednak zostałem w swojej Fortecy. Mógłbym wrócić z Budy z bajecznymi wieściami dnia; nie było polaka! nie było polaka! - i świętować. I po pijańsku: Szła dzieweczka do laseczka...

Ciekawe czy byśmy w ogóle jeszcze pamiętali słowa... O dziwo, w szkole nie było mordęgi. Tylko jedna śmieszna sytuacja: rano, jak (się do)wiecie, ze mną do Budy przychodzą chłopcy, tacy jak opiewani już wcześniej Tomek, Mariusz czy Pastey. Albo Bartek. W tej sytuacji siedziałem na ławce z Mariuszem i Arkiem Sarotą (to nie złamanie praw tożsamości czy coś tam, sam chciał się tu znaleźć - czyli w blogu) Obaj grają w pewną grę internetową, którą zwą "LOL". Jakiś dziwny skrót. I zaraz po powitaniu żywo gadają o swoich osiągnięciach z tej gry - między sobą albo z innymi, jak są. Ale dzisiaj - witamy się, siadamy na tej - jak tam - ławce.

I cisza. Nie rozmawiają, ględzą, gadają, paplają, nie wymieniają nawet zdań, choćby po cichu napisanych na karteczkach. No to ja z tekstem: "No to nie graliście". Jeden z nich (chyba Arek, on lubi się śmiać) coś tam się zaśmiał. Albo powiedział z nieudaną prowokacją "Dobry żart". Myślę, że odrobina humoru zawsze nie zaszkodzi. On chyba nie wie co dobre (nie skarż się potem chyba że na komentarzach ok?).

I dość. Bo zachwilę strona mi się skończy! I czas przeznaczony na robotę...

So - good bye!

janekkto1024 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz