wrz 14 2014

Imiesłowy, III Wojna Gimnazjalna i Żałoba...


Komentarze: 0

Biedny ostatni wpis... Idzie się tylko użalać nad tym, jak brakło mu śmiechu. Ale teraz to nadrobię i podniosę odrobinę kursy akcji blogowych. KASA, KASA, KASA!!!

Dobra, pora na realia, tak? No więc - ostatnio obiecałem, że coś popiszę o IMIESŁOWACH. Nazwa będąca udręką dla nas i relaksem (SPA czy jakoś tak) dla nauczycieli lub polonistów. Zatem, w ostatni wtorek była pierwsza lekcja polskiego na ten temat. Pani Godek rozpoczęła pisanie wapnem po tablicy. Tłumaczyła, że imiesłowy są pochodne od czasowników (czasownik=część mowy). Podkreślała także, że nie znamy wykonawcy czyności. Cóż, zdrowy rozsądek podpowiada mnie i nam, iż tutaj MUSI być jakiś właściciel. Niestety, nie moja wina, że polski jest porąbany jak drewno na opał. Ano trudno. Trzeba co tam spamiętać.

Przyjrzałem się schematowi z tablicy. Imiesłowy dzieli się na przymiotnikowe i przysłówkowe (a miał być czasownik, no ludzie!). Przymiotnikowe mogą być (raczej muszą być) czynne, zakończone na -ący/a/e (grający - coś tam logiki jest, ufff) albo też bierne, z końcówką -ny/a/e lub -ty/a/e (załatwiony!). A te przysłówkowe muszą być (patrz wyżej) współczesne, na koniec których wmontowano -ąc (brzdąc?) lub też uprzednie, z końcóweczką (dla odmiany) -wszy albo -łszy (zgodnie z PGJ kojarzy mi się przywaliwszy jako przykład). Ten podział ma się znaleźć w głowie - a przynajmniej powinien - albo będzie pała ze sprawdzianu w poniedziałek za imienia słowne.

Mnie tam nic nie grozi. Jestem kujonem takim, że załatwi mnie TYLKO, W OGÓLE I WYŁĄCZNIE coś potężnego z historii, bo to tylko moja słabość szkolna.

A teraz coś z wojny. Serio, w ostatni piątek była wojna na pierwszej matmie. Pani Michalik wyszła na pięć minut.

Drzwi trzasnęły. 10 sekund. Oberwałem kawałkiem gumki do mazania. Zachwilę jeszcze jednym, a potem kolejnym. Kolejni strzelcy to Krystian, Aneta oraz Arek. Chwilkę późn9iej zacczyna się draka. Potem bitwa, i wreszcie wojna. WOOOOOJNAAAA!!!

Oczywiście jak tylko przełożona matematyką wraca do sali, natychmiast natępuje pokój w Gimnazjum w 2014. No i z uśmiechem postarałem się o uwagi (po jednej na głowę) dla tych osób, których imiona wspomniano wcześniej.

Jeszcze mała uwaga. Dzisiaj niedziela, tak? (Jeśli nie, to znaczy, że czytacie o innej porze - logiczne, nie?) Więc - powiem, co było na mszy. Osoby bardziej pobożne wiedzą, że dziś Podwyższenie Krzyża Świętego. Ale, były śpiewy najgorszej jakości, najsmutniejszego humoru, najchłodniejszej szaty i najbardziej molowego akordu. Czułem się chyba jak na pogrzebie. Mówiłem też o tym swej siostrze, *****[prywatność;)], która doznała identycznego wrażenia. Wyobraźcie se teraz - wydawało się jej, że jest okres Wielkiego Postu! Taki był tego humor. Po prostu niewiarygodne.

Podsumowanie: Dni były zwariowane bardziej niż standardowej męskiej wielkości mózg. Każdy ma swoją małą męczarnię. A tymczasem - krzyżyk na drogę!

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz