Archiwum lipiec 2016


lip 18 2016 Zaczyna się nowy tydzień...
Komentarze: 2
Tak jest, wychodzimy z wolności weekendowej i wkraczamy w harówkę Pięciodnia Roboczego wraz z opiekunami (czasem mawia się "starymi", rzadziej "rodzicami"), tzn. nie nudzimy się już tyle, nie mamy bowiem alibi twardszego od papieru przeciwko spełnianiu zobowiązań domowych (krótko obowiązków), co oznacza, że robi się ciężko. Nikt z mentalnością typu PGJ nie lubi poniedziałków...
A jak się dniówka zaczęła dla mnie? Cóż, inaczej na pewno niż wczoraj w niedzielę, kiedy to mam zwyczaj wstawać dosyć... hmm... no raczej wcześnie. A właściwie z dziesięć minut przed szóstą (!). A to po to, by zdążyć na najwcześniejszą z mszy święconych, nadawanych w niedziele w kościele z nami sąsiadującym. I odległym o tyle, że lenie, nad którymi PGJ jeszcze panuje pomimo ich niby 30 paru lat wieku, i które potrafią tutaj dojechać samochodem zamiast wytarabanić się z domu na nogach. Ja rozumiem, dzień święty święcić. Ale chyba nie przyjeżdżaniem samochodem na "akurat" niedzielna mszę do kościoła odległego o parę setek metrów? No tyle da się przebyć pieszo. Ale, co wnikam.
Owa msza przyniosła historię o Marii i Marcie (może ktoś zna; jedna siedzi przy Jezusie i słucha nauk, druga krząta się, byle był poczęstunek dla "z dużej litery" Gościa). No i trzeba przyznać, że codzienność jest czasem niezłą zmorą i utrudniaczem wierzenia w Boga. No bo jak sobie jedziesz na takie reko, to cię po prostu wpychają w sąsiedztwo Jezusa, a ty sam w końcu przysiadasz się do niego bez rozkazów, bo już rozumiesz, że naprawdę dobrze gada, a robi za świetnego kolesia.
Ale jak takie reko się skończą, to drzwi się otwierają. I wtedy właśnie, skuszony światem na zewnątrz, opuszczasz Jezusa bardziej lub mniej, zapominając, jakiego wspaniałego Pana ty opuszczasz. Idziesz sobie bez pożegnania, bo trzeba tam jakieś pirdułki dopracować. Po rekolekcjach ciężko jest zostać przy Nim, świat nagle staje się tak łatwo dostępny, że nic, tylko się rozejrzeć. A wtedy spoglądasz we wszystkich kierunkach, ale nie za siebie - nie patrzysz w przeszłość. Nie widzisz Jezusa, którego opuściłeś. Nie widzisz zgliszczy, tego co spalone właśnie przez ciebie. A jeśli zdobędziesz się na odwagę, by zwrócić wzrok z powrotem na Niego, zorientujesz się, że On ciągle ci towarzyszył, a ty Go jedynie nie dostrzegałeś. Bo Bozia to taka dusza towarzystwa: dotrzymuje towarzysta nawet takim zagubionym ludziom po reko (to z duszą towarzystwa to tylko właściwie gra słów).
Ale ja się tu zapędzam, a nawet nie ująłem tematu godziny powstania z łóżka DZISIAJ. A było to około ósmej.
No, to co? Jak wypadłem? Pewnie dobrze, dzięki. Coś możę dodacie od siebie? Wiem, wiem, wszystko co trzeba zdążyłem już objaśnić, więc więcej nie trzeba, dzięki za komplementy.
Serio, tak właśnie odbieram waszą komentarzową ciszę. :/// Wiecie, czasem możecie wklepać jakiś pochwalny chociażby komentarz, bo tak piszę z rozmachu parę zrąbanych jak drewno na opał pojęć, a nie wiem, czy się wam tak podoba... Prze Internet przecież nie obijecie mi twarzy, więc jak macie ochotę pojechać po moim blogu i go skrytykować za wszystko - droga wolna. Ale ostrzegam, że jeśli ktoś popisze mi śmieci, to pomogę mu je wyrzucić. Wszak mogę zawsze takie śmieci "usunąć"... Albo lepiej: oznaczyć jako mielone, czyli SPAM (poczytajcie na Wikipedii o SPAMie, to pierwotnie była nazwa mielonki, oto link!). Także... No zawsze jakieś granice powinny być, to już chyba z serca wiecie. Ale za cicho tu jest, więc komentujcie jak tylko chcecie! Najlepszego!

janekkto1024 : :
lip 13 2016 Triumfalny powrót
Komentarze: 0
Witam z powrotem drogich Czytelników, dzisiaj porozmawiamy sobie, jak było na moich rekolekcjach. Miłego czytania.
...
...
Beka na poważnego... A teraz serio: siemanencja, dzisiaj poczytacie, jak bawiłem się do reko!
A więc. W dużym skrócie wiele wiedzy i odkrycia siebie, plus odkrycia o Bogu, Duchu Wszechobecnym (nie odbierajcie tej nazwy na poważnie, bo właściwie nie należy nadawać Bogu szczególnych tytułów, jest nam On bowiem dosyc nieznany ;) ). I ten właśnie Bóg delikatnie skrytykował mój dawny styl życia, pełen niewłaściwych nawyków (i tak dopiero zacząłem z nimi walkę na nowym, porekolekcyjnym polu bitwy). I tak na przykład mogę strzelić sobie jakieś minipostanowienie na dzień. A bo ja wiem, zrobić se przerwy w graniu w liczbie jednej (tyle wystarczy na początek!). A wtedy się doskonalicie!
Pewien człowiek zapragnął zrobić coś wielkiego na Blenderze, a dzisiaj nie ma zapału, by zastanowić się, jak zmienić szerokość torusa (ten człowiek to ja :D). I na serio, spotkałem się z tym kłopotem przedwczoraj, a wczoraj leniłem się na tyle, że nie sprawdziłem tego jeszcze do końca. A przerwy w pogrywaniu na kompie też mnie dotyczą (zero ukrycia), dlatego jest to przykład mi bliski - powiedziałbym wręcz, zbliżony do mnie.
Z rekolekcjami wiąże się także masa innych rzeczy, które poznać da się tylko, będąc na miejscu. I tak na przykład miałem pielgrzymkę kilkugodzinną, podczas której zmawiałem paciorek, by nie zaczęło lać, medytacje, przy których, aby odlecieć, wystarczy zamknąć oczy (sprawdzone!), konferencje, będące okazją dla ojców (duchownych) do wykazania humoru i skilla w przemowie, msze święte, jak dla was: "dobry Boże, codziennie!", przy czym naprawdę to dobry Bóg, bo często go wtedy widuję (:P), nabożeństwa (krótko chwile luzu we własnym pokoiku, co zwie się duszą), pogodny wieczór (zaczynasz nieruchomo i ozięble przy ziemi, kończysz poziomo na ziemi), wyjście do szpitala chorych od urodzenia dzieci (ja się okazuje, szybko można tę pracę polubić, bo te słajgacie cieszą się z życia bardziej od nas), dzień ciszy (tak jest, zero gadania, reszta świata to powietrze, a tylko Bozia ci towarzyszy!), spotkania w grupkach (czyli regularne kontrole rozwoju duchowego, niestety przymusowe).
Więcej przeżyć nie pamiętam. Jeśli chodzi o moja, to przyjechałem z drobnymi dziurami w zachowaniu i charakterze, aktualnie staram się je łatać. Dumny jestem, szczególnie z tego, że zaufałem tamtejszym gościom i nabrałem otwartości. Dobrze jest kontaktować swój mózg z innymi mózgami - wszak jeden ludzki mózg to prawdziwy cud, a co dopiero dwa w kooperacji! A jeśli współpracuje więcej... Heh, cała droga nasza! Spróbujcie sami kontaktów międzyludzkich - sprawdzone przez ekspertów i doświadczonych w liczbie MILIONÓW!
-
Dzięki za przeczytanie tego materiału do końca. Lubię czasem napisać jakieś głupoty, a czasem głupio napisać coś na serio (dzisiaj było to drugie). A najlepsze jest to, że wy to czytacie, że i wy własnymi mózgami analizujecie i krytykujecie wypociny mojego mózgu! :D Tak więc trzymajcie się i pokażcie, co potraficie! Pozdrawiam!
-
PS. Komentujcie gęsto moje notki, bo chcę znać zdanie plebsu! https://www.facebook.com/profile.php?id=100004282638207 Zapraszam też tutaj, jeśli ktoś nie da rady komentować moich notek na blogi.pl, niech wejdzie tu i napisze do mnie publicznie, dodając link do notki, jak choćby coś takiego: "http://zycie-i-zycie.blogi.pl/comments/jutro-jade-na-rekolekcje Powodzenia na reko!" Zresztą możecie nawet zapisać coś takiego jako komentarz do tego posta
janekkto1024 : :