Archiwum 13 lipca 2016


lip 13 2016 Triumfalny powrót
Komentarze: 0
Witam z powrotem drogich Czytelników, dzisiaj porozmawiamy sobie, jak było na moich rekolekcjach. Miłego czytania.
...
...
Beka na poważnego... A teraz serio: siemanencja, dzisiaj poczytacie, jak bawiłem się do reko!
A więc. W dużym skrócie wiele wiedzy i odkrycia siebie, plus odkrycia o Bogu, Duchu Wszechobecnym (nie odbierajcie tej nazwy na poważnie, bo właściwie nie należy nadawać Bogu szczególnych tytułów, jest nam On bowiem dosyc nieznany ;) ). I ten właśnie Bóg delikatnie skrytykował mój dawny styl życia, pełen niewłaściwych nawyków (i tak dopiero zacząłem z nimi walkę na nowym, porekolekcyjnym polu bitwy). I tak na przykład mogę strzelić sobie jakieś minipostanowienie na dzień. A bo ja wiem, zrobić se przerwy w graniu w liczbie jednej (tyle wystarczy na początek!). A wtedy się doskonalicie!
Pewien człowiek zapragnął zrobić coś wielkiego na Blenderze, a dzisiaj nie ma zapału, by zastanowić się, jak zmienić szerokość torusa (ten człowiek to ja :D). I na serio, spotkałem się z tym kłopotem przedwczoraj, a wczoraj leniłem się na tyle, że nie sprawdziłem tego jeszcze do końca. A przerwy w pogrywaniu na kompie też mnie dotyczą (zero ukrycia), dlatego jest to przykład mi bliski - powiedziałbym wręcz, zbliżony do mnie.
Z rekolekcjami wiąże się także masa innych rzeczy, które poznać da się tylko, będąc na miejscu. I tak na przykład miałem pielgrzymkę kilkugodzinną, podczas której zmawiałem paciorek, by nie zaczęło lać, medytacje, przy których, aby odlecieć, wystarczy zamknąć oczy (sprawdzone!), konferencje, będące okazją dla ojców (duchownych) do wykazania humoru i skilla w przemowie, msze święte, jak dla was: "dobry Boże, codziennie!", przy czym naprawdę to dobry Bóg, bo często go wtedy widuję (:P), nabożeństwa (krótko chwile luzu we własnym pokoiku, co zwie się duszą), pogodny wieczór (zaczynasz nieruchomo i ozięble przy ziemi, kończysz poziomo na ziemi), wyjście do szpitala chorych od urodzenia dzieci (ja się okazuje, szybko można tę pracę polubić, bo te słajgacie cieszą się z życia bardziej od nas), dzień ciszy (tak jest, zero gadania, reszta świata to powietrze, a tylko Bozia ci towarzyszy!), spotkania w grupkach (czyli regularne kontrole rozwoju duchowego, niestety przymusowe).
Więcej przeżyć nie pamiętam. Jeśli chodzi o moja, to przyjechałem z drobnymi dziurami w zachowaniu i charakterze, aktualnie staram się je łatać. Dumny jestem, szczególnie z tego, że zaufałem tamtejszym gościom i nabrałem otwartości. Dobrze jest kontaktować swój mózg z innymi mózgami - wszak jeden ludzki mózg to prawdziwy cud, a co dopiero dwa w kooperacji! A jeśli współpracuje więcej... Heh, cała droga nasza! Spróbujcie sami kontaktów międzyludzkich - sprawdzone przez ekspertów i doświadczonych w liczbie MILIONÓW!
-
Dzięki za przeczytanie tego materiału do końca. Lubię czasem napisać jakieś głupoty, a czasem głupio napisać coś na serio (dzisiaj było to drugie). A najlepsze jest to, że wy to czytacie, że i wy własnymi mózgami analizujecie i krytykujecie wypociny mojego mózgu! :D Tak więc trzymajcie się i pokażcie, co potraficie! Pozdrawiam!
-
PS. Komentujcie gęsto moje notki, bo chcę znać zdanie plebsu! https://www.facebook.com/profile.php?id=100004282638207 Zapraszam też tutaj, jeśli ktoś nie da rady komentować moich notek na blogi.pl, niech wejdzie tu i napisze do mnie publicznie, dodając link do notki, jak choćby coś takiego: "http://zycie-i-zycie.blogi.pl/comments/jutro-jade-na-rekolekcje Powodzenia na reko!" Zresztą możecie nawet zapisać coś takiego jako komentarz do tego posta
janekkto1024 : :