Archiwum 13 października 2014


paź 13 2014 Two in One czyli Dwa w Jednym - DWA wydarzenia...
Komentarze: 0

Nie ma to jak wrócić do starego zwyczaju pisania na blogu... I w końcu było coś, co nie może ominąć mnie i mojej odprawy celnej - wydarzenia takie jak to będą musiały opłacić cło obecnością siebie w Mózgu Janka.

A zatem - co takiego sprowadziło mnie z powrotem na fotelik? Dzisiejsze wydarzenia. Stała się tego dnia wyjątkowa składanka spotkania z pewnym panem co wygrał w "X Factor" czy czymś tam (mnie szczerze te rzeczy nie obchodzą mi głowy dookoła jak tej Ziemi więc "co tam...") oraz apelu na Dzień Nauczyciela. Oczywiście prawdziwe święto zacznie się dopiero jutro, gdy gimby będą mogły prawnie siedzieć w domu i nie obrywać lufami od wiatrówki w budzie - ich ogromnym wrogu. Ale to i tak bez związku.

Na tym spotkaniu (pierwszym) napotkać można było gościa co nieźle śpiewał. Tylko że jak zapuścił piosenkę ze swym gitarzystą, miałem wrażenie, że szyby w sali gimnastycznej (gdzie to było) są chyba naprawdę pancerne! Organizm niemalże przygotowywał się na konieczność zregenerowania narządów w brzuchu czy jeszcze ważniejszego założenia na uszy dłoni jako ochronników akustycznych.

Po skończonym śpiewie, podniosłem rękę. Pan przywiódł mnie do siebie - i co było oczywiste, w sali wzniosły się brawa.

- Na imię mi Mirek - powiedział pan (jeśli spamiętałem) - Chciałeś się pewnie coś zapytać, co?

Mówiąc to, przysunął do mnie mikrofon. Na myśli już od początku miałem tylko jedno:

-Cóż... Powie mi pan, ile szyb już pan rozbił tą metodą?

Zwolna śmiech. Potem już śmiech na sali, i w końcu śmiejąca się wrzawa. No i szerokie brawo.

Pan Mirek wyznał, że tą metodą poszły już cztery sztuki (jakoś tak powiedział). Kiedy wracałem na drugi koniec, było trochę za cicho, więc wzniosłem ręce. A wtedy wybuchł - serio!! - kolejny wielki aplaus. Jakby tego było mało, kiedy odpowiadałem na późniejsze pytania - zgodnie z tematyką spotkania dotyczące polityki, demokracji i takie tam - gimby znowu podwyższały na chwilę poziom hałasu w sali. Poczułem się jak gwiazda (!!!), toteż na przerwie poinformowałem kolegę, że jak zajdzie potrzeba, może śmiało przysunąć mi długopis i kartkę pod nos, żebym wpuścił parafkę.

Pół przypał, pół szczęście!

Na apelu zaistniały inne, też ciekawe wydarzenia. Wbrew pozorom, to nie był jakiś okrutny apel, tylko przedstawienie - naszą szkołę przedstawili jako Królestwo Gimnazjon 6, wybrali Izę Ziaję - wybacz za publikację ;) - pod nazwiskiem Lady Julietta (:P) jako władczynią ziem, wskazali paru rycerzy i najlepszych sportowców szkoły jako bojowników... cuda-jaja-jeszcze-więcej!

Dopiero w późniejszej części wspomnieli o czarownicy, która wytwarza niezwykłe leki i sterydy (tak se PGJ nazwało XD), które wspomagają przyswajanie wiedzy i jej uzyskiwanie. Tyle że była to nasza polonistka, pani Godek... W sumie - ubrała się na czarno, a gdyby nadać naszej pani właściwą fryzurę, naprawdę mogłaby wybrać się na karnawał! Zrobili jeszcze parę śpiewów i w ogóle... Trochę mi się nudziło, ale wolałbym to jako zastępstwo naszej ostatniej, 6tej lekcji, którą byłby język polski, niż sama bezpośrednia nauka na lekcji! 

Heh - każdy by wolał!

No a co dalej? Wyryłem to wszystko, co żeście przeczytali, na jakże wygodnej kartce elektronicznej! No i wkońcu opublikowałem to... Chociaż teraz jeszcze tego nie dodałem do bloga. Hmm...

janekkto1024 : :